Świnie teoretycznie mogą zostać zarażone wirusem afrykańskiego pomoru świń (ASF) przez zjedzenie zainfekowanych much – ustalili duńscy naukowcy z Narodowego Instytutu Weterynaryjnego na Technicznym Uniwersytecie Danii. Wynik badań może wyjaśnić wybuchy ASF w lecie w gospodarstwach stosujących bioasekurację. – Jednym z powodów, które wskazywały na muchy zakażone ASF jako czynnik ryzyka, był fakt, że w miesiącach letnich występuje znacznie wyższy wskaźnik zakażenia – mówi dr Rene Bodker, autor badań.

Tymczasem w Polsce zasięg epidemii się rozszerza. Tylko w tym tygodniu Główny Inspektorat Weterynarii zgłosił trzy nowe ogniska ASF u świń (największe z gospodarstw, na Mazowszu, hodowało ponad 3 tys. zwierząt). W ten sposób liczba ognisk wykrytych u świń w tym roku wzrosła już do 21. W tym czasie wykryto 1358 przypadków tego wirusa u dzików. Co więcej, jak informuje portal Farmer, jeden z ostatnich chorych dzików został znaleziony zaledwie 25 km od powiatu żuromińskiego, gdzie utrzymywanych jest około 600 tys. świń, a powiat ma jedną z największych w Polsce koncentrację produkcji trzody chlewnej.

Walka z ASF to temat, który wywołuje również kontrowersje. Na początku roku wielkie oburzenie społeczne wywołały plany Polskiego Związku Łowieckiego wzmożonych polowań na dziki. Ekolodzy spierają się, czy w ogóle polowania są potrzebne, naukowcy przekonują, że tak, ale muszą być przeprowadzane w dobrze zaplanowany sposób. Organizacje pozarządowe na posiedzeniach komisji w Sejmie wielokrotnie pokazywały zdjęcia z lasu, na których lekarze weterynarii pobierają próbki od padłych dzików bez odzieży ochronnej, a także zdjęcia z polowań, gdzie nikt z myśliwych nie przestrzega bioasekuracji.

Tymczasem epidemia ASF zatacza coraz szersze kręgi, mięso zainfekowane wirusem odkryto właśnie w Irlandii. W Chinach liczba tych zwierząt w czerwcu była aż o jedną czwartą mniejsza niż przed rokiem (25,8 proc.). To z kolei powoduje wzrost cen wieprzowiny i ogromny skok popytu na drób.