Rz: 1 lipca weszła w życie lwia część ustawy o Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej Polskiej rozszerzająca jej kompetencje. Przede wszystkim wprowadziła przymus reprezentacji największych spółek w najważniejszych sprawach. Jak pan ocenia te zmiany?
Prof. Michał Romanowski: Koncepcja Prokuratorii Generalnej jako superkancelarii prawnej dla spółek z udziałem Skarbu Państwa, działających w prywatno-prawnej formule organizacyjnej, jest błędna. To pomieszanie sfery publicznej i prywatnej prowadzące do naturalnego konfliktu interesów, który musi być rozstrzygany zgodnie ze ślubowaniem prezesa Prokuratorii i jej radców na wierność Rzeczypospolitej Polskiej. Mimo bardzo pozytywnej oceny dotychczasowej pracy Prokuratorii to wielkie wyzwanie, w dużym stopniu budowane na nieufności do korzystania z kancelarii prawnych. To z kolei wywołuje uzasadniony sprzeciw.
Jak mam to rozumieć? Czy radcowie Prokuratorii mogą nie być bezstronni?
Składają ślubowanie, że będą służyć wiernie Rzeczypospolitej i stać na straży jej praw oraz interesów, a więc z natury nie mogą być bezstronni. To jest inna (i trafna) filozofia zawodu w porównaniu z zawodem adwokata i radcy prawnego. Prezes Prokuratorii staje się quasi-organem władzy publicznej. Wydaje decyzje administracyjne, jest powoływany i odwoływany przez premiera, nadzór nad nim sprawuje premier, uczestniczy w pracach komitetów Rady Ministrów i składa coroczne sprawozdania Sejmowi z prac Prokuratorii, w tym z prowadzonych usług doradztwa prawnego dla spółek. Pogodzenie takiej formuły organizacyjnej z doradztwem prawnym konkurencyjnym wobec doradztwa prywatnych kancelarii prawnej to jak próba pogodzenia wody z ogniem.
Radcowie Prokuratorii są bardzo efektywni. Wygrywają ponad 90 proc. spraw, zestawiając zarówno liczbę spraw, jak i wartość sporów.