Robert Grey: Dyplomacja globalna

Przepis na mądre, nowoczesne i zamożne państwo to połączenie ludzkiej wiedzy i talentów oraz zaawansowanej technologii – pisze były wiceminister spraw zagranicznych.

Publikacja: 30.09.2020 17:34

Robert Grey: Dyplomacja globalna

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Tradycyjny korpus dyplomatyczny to już nie wszystko. Od wielu lat Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Chiny w swoich strategiach dyplomacji używają tzw. soft power, rozwijając edudyplomację, czyli zwiększając swoje znaczenie dyplomatyczne oraz ekonomiczne na świecie poprzez rozwój szkolnictwa wyższego. Kolejny trend, który wielu może nadal kojarzyć się jedynie z filmami science fiction, to technodyplomacja, czyli utrzymywanie stosunków dyplomatycznych nie z państwem, ale z grupą firm informatycznych takich jak Google, Facebook czy Apple.

Oba powyższe przykłady to dowód na to, że dyplomacja wyszła poza sztywny krąg relacji państwo–państwo. Coraz większą rolę w teatrze stosunków międzynarodowych odgrywają nowi aktorzy. Uniwersytety, korporacje, a nawet grupy terrorystyczne, jak ISIS, mają już ogromny wpływ na kształtowanie polityki zagranicznej.

Student to dziś VIP

Dlaczego państwa powinny wykorzystywać uniwersytety jako siłę w globalnej dyplomacji? Na to pytanie odpowiedziały rządy Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii albo Chin, które dzięki zwiększeniu atrakcyjności uniwersytetów wzmocniły swój wizerunek, przy okazji czyniąc użytek z naturalnego przypływu najwybitniejszych umysłów na świecie oraz wzbogacając budżet państwa o miliardy dolarów. W samej Wielkiej Brytanii w ostatnich dziesięciu latach oznaczało to zysk dla budżetu państwa wielkości 10 mld dol. Dane dotyczą tylko wpływów z podatków, pominięte zostały opłaty za czesne, wizy studenckie czy mieszkanie.

Jak to możliwe? Stereotyp biednego studenta okazuje się już nieaktualny. Według statystyk globalny rynek szkolnictwa wyższego jest jedną z najbardziej rozwijających się dziedzin ekonomii. W roku 2000 liczba studentów uczących się poza granicami kraju wynosiła 2 mln. 17 lat później, czyli w roku 2017, liczba ta zwiększyła się trzykrotnie, do 5,3 mln studentów.

Atrakcyjność uczelni wyższych zależy od takich czynników jak kultura kraju, wartości polityczne oraz polityka zagraniczna. Uczelnie wyższe w danym kraju mogą stać się narzędziem w rękach dyplomatów, aby zwiększyć atrakcyjność kraju za granicą. Powyższa strategia to przykład soft power, czyli uzyskania tego, na czym nam zależy, przez zwiększenie atrakcyjności, a nie poprzez przymus czy kalkulację.

Kiedy przyjrzymy się wynikom Global Soft Power Index 2020, zobaczymy, że nieprzypadkowo w krajach na najwyższych pozycjach znajdują się najlepsze uniwersytety na świecie. Czołówka indeksu to Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Niemcy, Japonia, Kanada, Szwajcaria, Holandia, Dania i Chiny. Polska plasuje się na 35. pozycji.

Przez ostatnią dekadę amerykańskie uczelnie wyższe nadal przyciągały najwybitniejsze umysły i talenty. Polityka imigracyjna rządu amerykańskiego wychodziła naprzeciw studentom zza granicy, oferując im szereg przywilejów: stypendia, wizy pobytowe, praktyki, a potem oferty zatrudnienia. Amerykańskie połączenie nauki z biznesem dawało studentom szansę na przetarcie ścieżki do kariery. Tysiące młodych osób po zakończeniu studiów podejmowało decyzję o pozostaniu w Stanach Zjednoczonych. W ten sposób rząd amerykański zapewniał sobie najwyższej klasy ekspertów i naukowców, a co za tym idzie – rozwój technologii. Ameryka stała się mekką wynalazców, patentów, nowych idei politycznych i ekonomicznych właśnie dzięki uniwersytetom.

Jak to się dzieje, że jedne uniwersytety przyciągają talenty, a inne nie? Wydaje się to efektem współpracy rządu z uniwersytetami oraz zaangażowania sektora prywatnego. Rosnącą siłę uniwersytetów w polityce zagranicznej w ostatnich latach doceniły azjatyckie potęgi: Chiny oraz Singapur. Uniwersytety w Pekinie, Wuhanie czy Zhejiangu stały się bardzo atrakcyjne dla międzynarodowych studentów, gdyż oprócz programu kształcenia oferują szeroki wachlarz praktyk w biznesie i pracy po ukończeniu studiów.

Singapur postawił na współpracę pomiędzy nauką a biznesem, tworząc system szkolnictwa wyższego jako centrum międzynarodowej współpracy badawczej oraz szerokiej wymiany innowacji i przedsiębiorczości. Inwestycje rządu w powstały model wyniosły ponad 19 mld dol. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Singapur jest jedynym państwem azjatyckim, którego uczelnie znajdują się w czołówce Top 15 of the World University Rankings.

Dolina Krzemowa nie jest cudem natury, ale efektem długofalowej strategii rządu amerykańskiego w kwestii szkolnictwa wyższego. Studenci międzynarodowi, najlepsi z najlepszych, po wymarzonych studiach w USA są wyłapywani przez wydziały zatrudnienia takich gigantów jak Apple, Google i Facebook. Dodajmy, że to właśnie kapitał ludzki stworzył te giganty.

Hi-tech zamiast rządów

W październiku 2019 roku duński dyplomata Casper Klynge przyjął obowiązki pierwszego na świecie ambasadora przemysłu technologicznego, otwierając tym samym przełomowy etap w relacjach międzynarodowych. Już w roku 2017 rząd duński oficjalnie utworzył placówkę dyplomatyczną w Dolinie Krzemowej. „Nasze wartości, nasze instytucje, demokracja, prawa człowieka są kwestionowane w wyniku powstawania nowych technologii. Platformy technologiczne mają wpływ na życie naszych obywateli" – powiedział Klynge w wywiadzie dla „New York Timesa".

Początki ambasadora Klyngego nie były łatwe. W Kalifornii nie przyjęto go na czerwonym dywanie, jak to przystoi w dyplomatycznym savoir-vivre. Nigdy osobiście nie spotkał Marka Zuckerberga (Facebook), Sudara Pichai (Google) ani Timothy'ego D. Cooka (Apple). „Moją rolą jest dbanie o to, aby rząd mojego kraju stawiał granice technologicznym gigantom, a nie odwrotnie" – powiedział Klynge.

Misja ambasadora Klyngego trwała krótko. W sierpniu 2020 roku Jeppe Kofod, minister spraw zagranicznych Danii, wyznaczył nowego ambasadora przemysłu technologicznego – Anne Marie Engtoft Larsen. Głównym zadaniem ambasador będzie przygotowanie strategii technodyplomacji dla Danii.

Obecnie Dania posiada dwie placówki dyplomatyczne do kontaktów z przemysłem technologicznym, w Kalifornii oraz w Pekinie.

Budżety największych koncernów technologicznych przekraczają budżety niektórych państw, np. Holandii, Szwecji czy Polski. Mark Zuckerberg powiększył swój majątek o 21,1 mld dol., awansując na trzecią pozycję na liście najbogatszych ludzi na świecie. Rządy starają się równoważyć postęp technologiczny ze sprawiedliwością ekonomiczną i spójnością społeczną. Technodyplomacja daje możliwość zrozumienia postępu technologicznego oraz refleksji, jak technologia wpłynie na życie kolejnych pokoleń.

Przykład Danii zachęca do rozpowszechniania inicjatywy współpracy dyplomatycznej z gigantami. Oczywiście wiąże się to z wieloma wyzwaniami i nowymi trendami w budowie polityki zagranicznej. W jaki sposób nowe narzędzia w dyplomacji mogą ułatwić bardziej globalną i pluralistyczną dyskusję na temat ustalania wspólnych standardów technologicznych oraz wspierania przejrzystego postępu cyfrowego w krajach rozwijających się? Czy istnieje ryzyko, że zaangażowanie firm technologicznych w proces kształtowania polityki mogłoby doprowadzić do zinstytucjonalizowania i wykluczenia krajów słabo rozwiniętych, którym brakuje infrastruktury, z kręgów politycznych?

Dyplomacja zawsze będzie opierać się na bezpośrednich relacjach człowieka z człowiekiem, ale korpus dyplomatyczny powinien wykazywać wysoce interdyscyplinarne, a zarazem nowoczesne kompetencje przy wykorzystywaniu powyższych technik dyplomacji w zmieniającym się świecie. Dostrzec w świecie technologii nie tylko szanse, ale także zagrożenia dla bezpieczeństwa obywateli, takie jak dezinformacja czy ataki cybernetyczne na cyfrową infrastrukturę państwa.

Strategia, która zawsze się opłaca

Podobnie jest z edukacją: państwa, które inwestują w szkolnictwo, badania naukowe i przedsiębiorczość potrafią przyciągnąć najzdolniejsze umysły świata. Obecnie trudna sytuacja z pandemią dla wielu uniwersytetów stanie się szansą, np. studenci z Chin prawdopodobnie zostaną w kraju, zasilając zasoby uniwersytetów chińskich, co w długim okresie zagwarantuje Chinom wzmocnienie geopolityczne. Jaka przyszłość czeka uniwersytety w USA czy w Wielkiej Brytanii? Wzrastają koszty utrzymania uczelni, za to obniża się frekwencja studentów z zagranicy.

Na dłuższą metę strategia oparta na ludzkiej wiedzy i talentach oraz zaawansowanej technologii zawsze się opłaca. To po prostu przepis na mądre, nowoczesne i zamożne państwo.

Autor jest byłym wiceministrem spraw zagranicznych, ekspertem ds. stosunków międzynarodowych i dyplomacji ekonomicznej oraz budowy partnerstw publiczno-prywatnych

Tradycyjny korpus dyplomatyczny to już nie wszystko. Od wielu lat Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Chiny w swoich strategiach dyplomacji używają tzw. soft power, rozwijając edudyplomację, czyli zwiększając swoje znaczenie dyplomatyczne oraz ekonomiczne na świecie poprzez rozwój szkolnictwa wyższego. Kolejny trend, który wielu może nadal kojarzyć się jedynie z filmami science fiction, to technodyplomacja, czyli utrzymywanie stosunków dyplomatycznych nie z państwem, ale z grupą firm informatycznych takich jak Google, Facebook czy Apple.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Agnieszka Markiewicz: Zachód nie może odpuścić Iranowi. Sojusz między Teheranem a Moskwą to nie przypadek
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Rada Ministrów Plus, czyli „Bezpieczeństwo, głupcze”
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Pan Trump staje przed sądem. Pokaz siły państwa prawa
Opinie polityczno - społeczne
Mariusz Janik: Twarz, mobilizacja, legitymacja, eskalacja
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Śląsk najskuteczniej walczy ze smogiem