Najmocniejsze bodaj słowa, jakie padły w nader ciekawej rozmowie Mariusza Majewskiego z księdzem Jerzym Szymikiem, utkwiły mi w pamięci: „Wyrok śmierci cywilnej i dożywotni ostracyzm". Ponadto wiele dość ryzykownych, z teologicznego punktu widzenia, zestawień postaci Benedykta XVI z Jezusem z Nazaretu. Nic tylko drugi Mesjasz. Kiedyś takie zestawienia czytałem w książeczce napisanej pospołu przez księży Stanisława Dziwisza i Tadeusza Stycznia, którą ktoś mi wetknął w Rzymie. Była tak kuriozalna, że czytałem kilkakrotnie, nie wierząc oczom i zastanawiając się, czy to o Janie Pawle II czy o Jezusie Chrystusie.
Cezura roku 1968
Ks. Szymik napisał trylogię poświęconą teologii Josepha Ratzingera/Benedykta XVI „Theologia benedicta". Przyznam, że nie znam, ale „prawie wszystko" Ratzingera/Benedykta XVI przeczytałem. Dużo tego. I nie wszystko budziło mój bezgraniczny zachwyt, jak autora trylogii. Jemu wolno się zachwycać, mnie wolno mieć dystans. Ale nie o gustach teologicznych chcę pisać, bo o tych, jak wiadomo, trudno dyskutować.
Zawsze ciekawiła mnie recepcja, a mówiąc z niemiecka – Wirkungsgeschichte, teologii, w tym również oddziaływanie myśli niemieckiego prefekta najważniejszej kongregacji watykańskiej, a później papieża. A z tym różnie bywało. Owszem, nie brakowało zachwytów w stylu ks. Szymika, ale też często zdarzała się ostra krytyka w rodzaju kolegi Ratzingera z Tybingi Hansa Künga. Prawda pewnie leży gdzieś pośrodku.
Osobliwa wydała mi się jednak wykładnia roku 1968, który właśnie w Tybindze przeżył Joseph Ratzinger, i to jako dziekan wydziału teologii katolickiej. Zdaniem Szymika: „Jako 41-letni profesor ujrzał i przejrzał. Zobaczył, że podobnie jak w nazizmie, tak i w marksizmie przyczyną zła jest walka z Bogiem. Wszystko, co dzieje się potem, to skutki. Gdziekolwiek brak jest prymatu Boga, zawsze obróci się przeciwko człowiekowi". Szymik dodaje kuriozalną uwagę: „To wszystko doprowadziło do tego, że będąc jako papież w Birkenau, jasno stwierdził, że w ostatecznym rozrachunku za antysemityzm odpowiada antyteizm".
Warto się przy tym chwilę zatrzymać. Po pierwsze, rok 1968 to była przede wszystkim rewolta studentów, którzy mieli dość autorytarnego systemu akademickiego. Owo zjawisko zostało wielokrotnie i na różne sposoby opisane, ale widać dla teologa nie są to opisy ciekawe. A szkoda, bo zapewne tak zdumiewających ocen by nie wygłaszał. Wystarczy przeczytać teksty z tamtego okresu francuskiego jezuity Michela de Certeau, który pisał, że studenci „chwycili za słowo". A co do źródeł antysemityzmu, to sądzę, że jednak chrześcijaństwo zrobiło tu znacznie więcej niż tajemniczy „antyteizm", o czym przekonująco pisał z kolei francuski historyk Jules Isaac. To jego książki i spotkania z papieżami Piusem XII i Janem XXIII doprowadziły do zmiany obraźliwych wobec Żydów modlitw z Wielkiego Piątku.