Memches: Murzyni z PiS

Partia obecnie rządząca Polską przy różnych okazjach próbuje udowodnić, że nie zamierza się zachowywać jak lokaj wobec Berlina, Brukseli i Moskwy. To samo powinno dotyczyć Waszyngtonu – pisze publicysta „Rzeczpospolitej".

Aktualizacja: 15.02.2016 21:41 Publikacja: 15.02.2016 18:26

Filip Memches

Filip Memches

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Na jednej z opublikowanych w roku 2014 przez „Wprost" taśm Radosław Sikorski przedstawił Janowi Vincentowi-Rostowskiemu osobliwą diagnozę stosunków polsko-amerykańskich. Powiedział: „Bullshit kompletny. Skonfliktujemy się z Niemcami, z Rosją i będziemy uważali, że wszystko jest super, bo zrobiliśmy laskę Amerykanom. Frajerzy, kompletni frajerzy. Mamy bardzo płytką dumę i niską samoocenę". Były minister finansów odrzekł na to: „Sentymentalizm", a wtedy ówczesny szef polskiej dyplomacji wypalił krótko: „Murzyńskość".

Słowa Sikorskiego powinny były zbulwersować opinię publiczną z powodu pobrzmiewającej w nich rasistowskiej retoryki (polityk zresztą pokrętnie i nieprzekonująco się z nich tłumaczył). Ale już nie z uwagi na zawarte w nich zasadnicze przesłanie. Ono jest bowiem brutalnie prawdziwe.

Polacy – a zwłaszcza znacząca większość klasy politycznej III RP – patrząc na USA, grzeszą daleko idącą naiwnością, wynikającą również – co słusznie zauważył z kolei Rostowski – z sentymentalizmu. Amerykanów postrzegają bowiem jako sojuszników, którzy Polskę traktują podmiotowo. Wystarczy więc – wnioskują – wykazać się wobec Waszyngtonu lojalnością, a nawet odrobiną uległości, żeby w zamian uzyskać zniesienie wiz i gwarancje bezpieczeństwa.

Sprawa „murzyńskości" przypomniała mi się w związku z listem Johna McCaina i dwóch innych senatorów amerykańskich do Beaty Szydło. Czytamy w nim między innymi: „Chcemy wyrazić nasze zaniepokojenie działaniami polskiego rządu, które zagrażają niezależności mediów, i Trybunału Konstytucyjnego oraz psują wizerunek Polski jako wzorca przemian demokratycznych. (...) Wzywamy Pani rząd, żeby potwierdził wierność zasadom OBWE i UE, w tym zobowiązał się szanować demokrację, prawa człowieka i rządy prawa".

Nagłośnienie tego listu w Polsce ma – w zamyśle środowisk opozycyjnych – wstrząsnąć PiS-em, którego wizja polityki międzynarodowej jest – by trzymać się retoryki Sikorskiego – szczególnie „murzyńska". Partia Jarosława Kaczyńskiego uchodzi bowiem za ugrupowanie proamerykańskie, któremu bliscy są zwłaszcza antyputinowscy jastrzębie z Partii Republikańskiej. Tacy jak McCain.

Jeśli więc na politykach PiS nie robią wrażenia kierowane pod ich adresem reprymendy ze strony europejskiego „lewactwa", to powinni się przejąć apelem sygnowanym przez neokonserwatystę z USA, który – jak twierdził – dostrzegł w oczach Władimira Putina trzy litery: KGB. I o to chyba chodziło inspiratorom listu, bo trudno uwierzyć, że amerykańscy senatorowie tak nagle zainteresowali się sytuacją nad Wisłą.

Można postawić hipotezę (dowodów brak), że autorzy dokumentu przejęli się bardzo alarmistycznymi tekstami o Polsce, zamieszczanymi na przykład na łamach „Washington Post". Być może wzięli sobie też do serca to, jak wydarzenia w Polsce ocenia, mająca swoje znajomości na amerykańskich salonach, zarówno demokratycznych, jak i republikańskich, opiniotwórcza publicystka Anne Applebaum. Przypuszczalnie znakomicie zdaje ona sobie sprawę z tego, na czym polega to, co jej mąż nazywa „murzyńskością" Polaków.

Czytając jednak list senatorów, można odnieść wrażenie, że ich autorami nie są ludzie amerykańskiej prawicy. Mamy tu bowiem złożoną z prawoczłowieczych komunałów narrację, charakterystyczną dla pobierających granty od George'a Sorosa propagandystów „społeczeństwa otwartego". Może dlatego, że oprócz McCaina pozostali dwaj sygnatariusze listu to nieznani w Polsce politycy Partii Demokratycznej. Nie dziwi więc reakcja na ten dokument posła PiS Stanisława Pięty, który skomentował go: „To jest jakiś lewacki bełkot".

Skądinąd autorytet McCaina jest na polskiej prawicy nieco nadmuchany. Owszem, polityk ten ma wspaniałą biografię – chodzi zwłaszcza o bohaterską kartę w wojnie wietnamskiej. Niemniej zdarzają mu się gafy świadczące o tym, że nie ma on pojęcia o Europie Środkowej. Kiedy kandydował w wyborach prezydenckich w roku 2008, wypowiadał się na temat stosunków USA z... Czechosłowacją. Z kolei Viktora Orbána McCain określił mianem „neofaszystowskiego dyktatora". To argument godny europejskiego „lewactwa" – polityków pokroju Guya Verhofstadta i Daniela Cohna-Bendita – a nie amerykańskiego republikanina.

Pomimo to list amerykańskich senatorów powinien skłonić polityków PiS do rewizji swojej polityki zagranicznej. Stanowcza, a zarazem pozbawiona napastliwości odpowiedź Beaty Szydło na ten dokument to krok we właściwym kierunku (choć być może to nie szef rządu powinien odpowiadać na tego typu pisma).

Partia obecnie rządząca Polską przy różnych okazjach próbuje udowodnić, że nie zamierza się zachowywać jak lokaj wobec Berlina, Brukseli i Moskwy. To samo powinno dotyczyć Waszyngtonu. Wuj Sam nie jest dobrym wujkiem, przede wszystkim jest bezwzględnym graczem, który kieruje się wyłącznie swoimi interesami. Gdy chce się układać z Kremlem, potrzebuje w Polsce ekipy prorosyjskiej. Gdy potrzebuje przycisnąć Moskwę, wówczas stawia na ekipę, która będzie skora do awantury z nią.

Waszyngton traktuje zatem Polskę jako element wielkiej, ciągle zmieniającej się układanki, w której o wiele bardziej znaczące role odgrywają Niemcy i Unia Europejska. Dlatego dobrze by było, żeby będący dziś w Polsce u władzy politycy umacniali więzi z USA, nie mając co do sojusznika zza oceanu żadnych złudzeń.

Na jednej z opublikowanych w roku 2014 przez „Wprost" taśm Radosław Sikorski przedstawił Janowi Vincentowi-Rostowskiemu osobliwą diagnozę stosunków polsko-amerykańskich. Powiedział: „Bullshit kompletny. Skonfliktujemy się z Niemcami, z Rosją i będziemy uważali, że wszystko jest super, bo zrobiliśmy laskę Amerykanom. Frajerzy, kompletni frajerzy. Mamy bardzo płytką dumę i niską samoocenę". Były minister finansów odrzekł na to: „Sentymentalizm", a wtedy ówczesny szef polskiej dyplomacji wypalił krótko: „Murzyńskość".

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika