Włosi przeciw przestępczości spowodowanej przez imigrantów

Gwałt na Polce zszokował kraj. Włosi buntują się przeciw przestępczości spowodowanej przez imigrantów.

Aktualizacja: 29.08.2017 06:13 Publikacja: 28.08.2017 20:19

Rimini ma 15 km wspaniałej plaży. Ale w nocy kontrolę nad nią przejmują gangi narkotykowe z Maghrebu

Rimini ma 15 km wspaniałej plaży. Ale w nocy kontrolę nad nią przejmują gangi narkotykowe z Maghrebu.

Foto: PAP/EPA

Wszystkie główne włoskie media śledzą z godziny na godzinę pościg za sprawcami napadu z nocy z piątku na sobotę. Rzymski dziennik „Il Messaggero" podał, że policja jest na tropie czterech Marokańczyków w wieku poniżej 30 lat. Chodzi o handlarzy narkotyków, którzy regularnie grasują w regionie Rimini. Śledczy ustalili tożsamość dwóch z nich na podstawie śladów DNA zebranych na miejscu zbrodni, nagrań kamer przemysłowych oraz zeznań świadków.

Maurizio Improta, zwierzchnik policji w Rimini, zarządził szeroką akcję pościgu za przestępcami. Przeczesywany jest kurort i jego okolice, ustawione blokady na drogach. Z Rzymu przyjechali funkcjonariusze centralnego sztabu kryzysowego policji (SCO). Zaś burmistrz Rimini Andrea Gnassi wezwał mieszkańców miasta do przekazania wszelkich informacji, które pomogą zatrzymać napastników.

Plaża zamknięta w nocy

Policja dosyć dokładnie zdołała odtworzyć przebieg ataku. 26-letnia Polka i jej partner ostatniego przed powrotem do Polski dnia opuścili zorganizowaną grupę, z którą przyjechali do Włoch. Chcieli wybrać się na pożegnalny spacer nad Adriatykiem. Była późna noc. W okolicy zejścia na plażę w dzielnicy Miramare na południe od centrum Rimini zostali otoczeni przez czterech mężczyzn. Zanim Polak zorientował się, o co chodzi, gang dopadł kobietę. Gdy jej partner próbował ją bronić, został pobity, także butelką w głowę, aż w końcu stracił przytomność. Polka była wielokrotnie gwałcona przez całą czwórkę.

– Zachowywali się jak dzikie zwierzęta – powiedział dzień później. Koszmar zakończył się dopiero o brzasku, gdy napastnicy rzucili kobietę do morza i uciekli. W drodze powrotnej na jednej z ulic miasta zaatakowali peruwiańskiego transseksualistę, prostytutkę.

Atak był tak brutalny, że wywołał szok w mieście. Wiele hoteli zaoferowało poszkodowanym Polakom darmową gościnę oraz transport do kraju. Gnassi zapowiedział, że Rimini wystąpi w roli „oskarżyciela posiłkowego" w procesie sprawców i będzie domagał się najwyższej przewidzianej przez prawo kary, bez okoliczności łagodzących.

Polski minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wysłał do Włoch specjalną grupę śledczych. Niestety, jego zastępca Patryk Jaki nie potrafił się zachować profesjonalnie.

„Za Rimini dla tych bydlaków powinna być kara śmierci. Choć dla tego konkretnego przypadku przywróciłbym również tortury" – napisał na Twitterze. To nie ułatwiłoby ekstradycji przestępców do kraju, o ile w ogóle byłoby to możliwe.

Mimo traumy i złego stanu zdrowia Polka zapowiedziała, że pomoże w identyfikacji sprawców.

– Jedynego, czego teraz chcemy, to wrócić do Polski. Mieliśmy we Włoszech wspaniałe przeżycia, które się niestety tragicznie skończyły. Trudno to będzie zapomnieć – powiedział jej partner cytowany przez portal Rimini Today.

Znalezienie sprawców może być jednak trudne, bo środowisko gangów narkotykowych jest przez włoską policję słabo spenetrowane, ich członkowie wzajemnie się chronią.

Jedna ze współpracowniczek Maurizio Improty, która zgodziła się wystąpić tylko pod imieniem Cristina, powiedziała „Rzeczpospolitej", że po zapadnięciu zmroku plaże Rimini stają się bardzo niebezpieczne.

„Przed każdym wejściem jest napis w wielu językach zakazujący przebywania tu między pierwszą i piątą nad ranem. Tam zdarzały się wielokrotnie gwałty, kradzieże. Gangi śledzą turystów, gdy idą się kąpać, kradną ich rzeczy, a w nocy dochodzi do bezpośrednich napadów" – opisuje sceny, które raczej przypominają Rio niż czołowy włoski kurort słynący z 15 km wspaniałej plaży.

Kąpielisko 130 „chiara" (jasne) sąsiaduje z deptakiem, przy którym znajduje się wiele hoteli (w całym mieście jest ich ponad tysiąc), restauracji, klubów. Ale po zmroku plaża przechodzi pod faktyczną kontrolę gangów przestępczych z powodu braku wystarczającej liczby prywatnych strażników i policjantów. W biurze turystycznym Rimini nikt z „Rzeczpospolitą" o tym nie chce jednak mówić, strach przed utratą dochodów z turystyki jest wielki.

Co czwarty to przestępca

Ale to szerszy problem. Tego lata często widziałem grupki śniadych lub ciemnoskórych młodych imigrantów bezczynnie wysiadujących na ulicach wielu włoskich miast, od kurortów nad jeziorem Maggiore po klimatyczne miasteczka Toskanii, jak Lukka i Siena, a także położone bardziej na północ Weronę i Padwę. Od 2014 r. do Włoch przez Morze Śródziemne dotarło około 600 tys. imigrantów z Maghrebu i krajów Czarnej Afryki, z których przynajmniej pół miliona pozostało na Półwyspie Apenińskim, bo Polska i inne kraje Unii nie chcą pomóc władzom w Rzymie w uporaniu się z tym problemem.

Opublikowany przez „Il Giornale" w listopadzie ub.r. raport Konfederacji Włoskiego Przemysłu Confcommercio pokazuje bliską korelację między liczbą imigrantów a zagrożeniem dla bezpieczeństwa. Wzrost ich liczby o 1 proc. powoduje, że liczba przestępstw rośnie o 0,4 pkt. proc. O ile na tysiąc obywateli Włoch przypada 4,3 skazanych, o tyle wśród legalnych imigrantów jest to dwa razy więcej (8,5 skazanego). Jednak wśród nielegalnych imigrantów ten współczynnik osiąga szokujące proporcje: od 148 do 247 na tysiąc osób! Tylko w 2016 r. kraj stracił z tego powodu 26,5 mld euro. I, co zaskakujące, liczba przestępstw popełnionych przez imigrantów jest teraz większa w zamożnej, północnej części kraju niż na zubożałym południu.

Massimo Biancalani, cytowany przez „New York Timesa" ksiądz w miejscowości Pistoia, który dał schronienie nielegalnemu imigrantowi z Ghany i nie powiadomił o tym w ciągu 48 godzin policji, za co został ukarany grzywną, przekonuje jednak, że tak duża przestępczość jest spowodowana brakiem możliwości zalegalizowania pobytu przez Afrykanów.

Mimo to we Włoszech narasta opór przeciw imigrantom. Nawet Matteo Renzi, były lewicowy premier, przekonuje, że skoro Europa nie chce pomóc Włochom w kryzysie migracyjnym, to trzeba współpracować z władzami Libii. To już trwa. Rzym przekazuje libijskiej straży przybrzeżnej, w praktyce grupom mafijnym, fundusze, aby te zatrzymały imigrantów próbujących przedostać się do Europy. Włosi ograniczają także działalność organizacji charytatywnych, które do tej pory niosły pomoc rozbitkom na morzu.

Taktyka jest skuteczna: w sierpniu do Włoch dotarło czterokrotnie mniej imigrantów niż rok temu. Ale też metoda bardzo kontrowersyjna.

– Ci imigranci, którzy nie zdołają przedostać się do Włoch, są przetrzymywani w obozach, gdzie zmusza się ich do niewolniczej pracy, wielu żyje w zupełnej nędzy, zaś 100 proc. kobiet jest gwałconych – mówi „Rzeczpospolitej" rzecznik hiszpańskiego oddziału Lekarzy bez Granic, Fernando Colero.

Wszystkie główne włoskie media śledzą z godziny na godzinę pościg za sprawcami napadu z nocy z piątku na sobotę. Rzymski dziennik „Il Messaggero" podał, że policja jest na tropie czterech Marokańczyków w wieku poniżej 30 lat. Chodzi o handlarzy narkotyków, którzy regularnie grasują w regionie Rimini. Śledczy ustalili tożsamość dwóch z nich na podstawie śladów DNA zebranych na miejscu zbrodni, nagrań kamer przemysłowych oraz zeznań świadków.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Chciała wyłudzić kredyt na zmarłego. Przyprowadziła go do banku
Przestępczość
Morderstwo Polaka w Szwecji. Aresztowano 17-latka
Przestępczość
Kolejny atak nożownika w Sydney. Zaatakował w kościele
Przestępczość
Kto zabił 39-latka polskiego pochodzenia? Gangi narkotykowe sieją postrach w Szwecji
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Przestępczość
Chiny zalały Wielką Brytanię fałszywkami. Tym razem klienci moga mieć problemy