Żołnierz nie zadał sobie sam śmiertelnej rany - poinformował sierżant korpusu Marines John Jackson.

Śledztwo w sprawie śmierci żołnierza prowadzi waszyngtońska policja - wynika z komunikatu.

Okoliczności śmierci żołnierza nie są jasne - podkreśla CNN.

Żołnierz miał zginąć ok. 5 rano 1 stycznia. W momencie śmierci żołnierz znajdował się na terenie koszarów marines w Waszyngtonie.