Zdaniem sędziego sądu w Wuppertal działania podpalaczy miały na celu "krytykę Izraela" i "zwrócenie uwagi na konflikt w Strefie Gazy". Ogień zaproszony przez napastników spowodował straty wyceniane na ok. 850 dolarów - podaje "Washington Post".
Zdaniem sędziego do ataku na synagogę doszło w związku z prowadzoną latem 2014 roku operacją izraelskiej armii przeciwko Hamasowi. Napastników do działania miał również popchnąć spożywany przez nich alkohol. Za okoliczność łagodzącą uznano również to, że w wyniku ataku nikt nie ucierpiał. Napastników skazano na wyroki w zawieszeniu.
- Co niemieccy Żydzi mają wspólnego z konfliktem na Bliskim Wschodzie? Podobnie jak chrześcijanie, ateiści czy muzułmanie w Niemczech, mówiąc wprost, nie mają z nim nic wspólnego - mówił zdziwiony wyrokiem sądu poseł Zielonych Volker Beck po wyroku sądu I instancji. - Ignorancja sędziów odnośnie antysemityzmu jest dla wielu Żydów w Niemczech sygnałem alarmowym - dodał.
"Washington Post" przypomina, że sąd w Wuppertal w listopadzie 2016 roku orzekł, że grupa muzułmanów, która stworzyła tzw. policję szariatu w tym niemieckim mieście nie złamała prawa.
Sędzia orzekł, że samozwańcza policja nie podejmowała działań zastraszających, w związku z czym jej działania nie były nielegalne.