Trump – wróg Macrona

Bez Ameryki Francji trudno byłoby wygrać pierwszą wojnę. Ale obchody 100. rocznicy zawieszenia broni pokazały, że przywódcy obu krajów nie są już przyjaciółmi.

Aktualizacja: 12.11.2018 19:58 Publikacja: 12.11.2018 17:37

11 września, Paryż, przy Łuku Triumfalnym prezydent Donald Trump, kanclerz Angela Merkel, prezydenci

11 września, Paryż, przy Łuku Triumfalnym prezydent Donald Trump, kanclerz Angela Merkel, prezydenci Emmanuel Macron i Władimir Putin (tyłem)

Foto: AFP

Ten tweet był zaplanowany co do minuty. W sobotę tuż przed wylądowaniem Air Force One w Paryżu amerykański przywódca napisał: „Prezydent Francji Macron właśnie zasugerował, że Europa musi budować własne siły zbrojne, aby zabezpieczyć się przed USA, Chinami i Rosją. Bardzo to obraźliwe, ale być może Europa powinna najpierw zapłacić należną jej część wydatków NATO, które USA w ogromnym stopniu subsydiują".

Od przejęcia władzy w maju 2017 r. Emmanuel Macron wszedł w rolę, którą odgrywała Angela Merkel za Baracka Obamy: uprzywilejowanego partnera prezydenta USA w Europie. Nikt nie rozmawiał z nim tak często, nikt też nie gościł go tyle razy w swoim kraju i nie dostąpił wyjątkowego zaszczytu wizyty państwowej w Waszyngtonie.

Limuzyną pod Łuk

Ale to wszystko przeszłość. Macron, któremu ufa zaledwie 26 proc. Francuzów (wobec 48 proc. zaufania dla Trumpa w Ameryce), ma teraz inny niż relacje atlantyckie priorytet: powstrzymać ponownie narastającą falę poparcia dla Zgromadzenia Narodowego Marine Le Pen przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w maju przyszłego roku. Wobec słabej kondycji gospodarki (1,6 proc. wzrostu w tym roku) i ponownego wzrostu bezrobocia (do 3,5 mln osób w III kw.) francuski przywódca znalazł inny sposób na sukces: wylansować się jako obrońca liberalnej demokracji, świata wielobiegunowego i organizacji międzynarodowych, w tym Unii Europejskiej.

Tweet Trumpa odwoływał się do wywiadu, jakiego tydzień temu Macron udzielił radiu Europe 1. Poproszony o komentarz do zdjęcia zmasakrowanych ciał z Ossuarium w Douaumont, gdzie pochowanych jest 130 tys. nieznanych żołnierzy francuskich i niemieckich poległych w Verdun, Macron powiedział, że Europa musi wyciągnąć z tego konfliktu wnioski na przyszłość: móc się zabezpieczyć nie tylko przeciw Rosji i Chinom, ale także USA, budując własną armię. Francuz wskazał na wycofanie się przez Trumpa z układu o ograniczeniu pocisków średniego zasięgu (INF), za co zapłaci jego zdaniem Stary Kontynent, bo tu jak w latach 80. mogą znów stanąć dodatkowe pociski atomowe. Tak, jakby reakcja Waszyngtonu nie było spowodowana ciągłym łamaniem przez Moskwę warunków tego porozumienia.

Kilka godzin po publikacji tweeta w czasie spotkania w cztery oczy w Pałacu Elizejskim Francuz próbował ratować sytuację. – Razem uzgodniliśmy, że Europa musi wydawać więcej na obronę – mówił potem dziennikarzom, klepiąc siedzącego obok Trumpa po kolanie. Ale Jean-Eric Branac, amerykanista z Sorbony, nie ma wątpliwości: to jest trwałe rozejście, bo od ochrony środowiska po sankcje na Iran, wojnę handlową, przeniesienie ambasady USA do Jerozolimy, a teraz obronę zbyt wiele fundamentalnych tematów dzieli obu przywódców.

W ciągu dwóch rocznicowych dni Trump bez przerwy dawał znać o zmianie stosunku do Francji. W sobotę, zamiast podejść z 80 innymi przywódcami ostatnie kilkaset metrów Polami Elizejskimi do Łuku Triumfalnego, co miało symbolizować „multilateralizm" Macrona, podjechał pod sam Grób Nieznanego Żołnierza limuzyną. Chwilę później, gdy w trakcie 20-minutowego przemówienia Francuz oświadczył, że „patriotyzm jest dokładnym przeciwieństwem nacjonalizmu. Nacjonalizm jest wręcz jego zdradą", Trump, który parę tygodni wcześniej zapewniał, że jest „nacjonalistą", z kamienną twarzą patrzył w dal, jakby był zupełnie nieobecny.

A po oddaniu hołdu amerykańskim żołnierzom na cmentarzu w Suresnes pod Paryżem w niedzielę po południu odleciał do Ameryki, rezygnując z obecności na „Forum pokoju", które miało być poświęcone współpracy międzynarodowej.

Putin łamie zakaz

W wywiadzie dla CNN z Fareedem Zakarią Macron przyznał zresztą, że z Trumpem dzielą go fundamentalne różnice. Bo jego zdaniem w układzie międzynarodowym, którego chce Amerykanin, każdy kraj będzie forsował tylko swoje interesy i górę weźmie prawo silniejszego. Prezydent podkreślił też, że wzrost wydatków na obronę w Europie nie może prowadzić do zakupu amerykańskiej broni (Francja jest trzecim największym eksporterem uzbrojenia na świecie).

Do tej pięknie wyreżyserowanej wizji nie pasowała tylko lista zaproszonych przez Macrona gości, w tym Recepa Erdogana i Władimira Putina. Ten ostatni przyznał, że gospodarze „zakazali" mu kontaktów z Trumpem, aby „nie przesłonić" roli Macrona. Jak ujawnił „Guardian", sam prezydent przesadził Putina tak, aby na obiedzie w Pałacu Elizejskim nie siedział koło Amerykanina, który wylądował między Jeanem-Claude'em Junckerem a Antonio Guterresem.

W tej liberalnej krucjacie Macron zbyt wielu sojuszników poza Angelą Merkel nie ma. Ale w 100. rocznicę końca wojny ostentacyjna zażyłość z kanclerz nie była czymś nienaturalnym. Choć nie dla wszystkich.

– Pani jest Brigitte Macron? – spytała stuletnia dama w czasie wzruszającej sceny na polanie w Rothondes, gdzie 11 listopada 1918 r. zostało podpisane zawieszenie broni. – Nie, jestem k-a-n-c-l-e-r-z-e-m N-i-e-m-i-e-c – powtarzała dwukrotnie szkolną francuszczyzną Merkel, a Macron nie mógł powstrzymać śmiechu. Chwilę później, po odsłonięciu tablicy poświęconej trwałości francusko-niemieckiego pojednania „dla dobra pokoju w Europie", francuski prezydent przytulał zresztą niemiecką kanclerz w sposób, który mógł sugerować bliższą niż tylko oficjalną zażyłość.

Ale w chwili, gdy w Białym Domu waży się decyzja dotycząca nałożenia sankcji na import niemieckich aut, nie jest pewne, jak daleko Berlin jest rzeczywiście gotowy wesprzeć Paryż w tej nowej, antyamerykańskiej krucjacie. Tym bardziej że wysyłając w niedzielę serdeczny tweet gratulacyjny Polsce, Trump dał znać, że ma alternatywnych sojuszników w Europie.

Jest też i aspekt komunikacji prezydenta, który po wielu miesiącach traktowania niczym Jowisz mediów z wielkim dystansem „zszedł na ziemię", aby odbudować poparcie i udziela teraz ciągle wywiadów. A to nie zawsze mu służy. W jednym z nich, 7 listopada, oświadczył, że marszałek Pétain „był wielkim żołnierzem". Chodzi o zwycięzcę spod Verdun, ale też szefa kolaborującego z Hitlerem Państwa Vichy. Trudno powiedzieć, jak to się ma do „europejskich wartości". ©?

Ten tweet był zaplanowany co do minuty. W sobotę tuż przed wylądowaniem Air Force One w Paryżu amerykański przywódca napisał: „Prezydent Francji Macron właśnie zasugerował, że Europa musi budować własne siły zbrojne, aby zabezpieczyć się przed USA, Chinami i Rosją. Bardzo to obraźliwe, ale być może Europa powinna najpierw zapłacić należną jej część wydatków NATO, które USA w ogromnym stopniu subsydiują".

Od przejęcia władzy w maju 2017 r. Emmanuel Macron wszedł w rolę, którą odgrywała Angela Merkel za Baracka Obamy: uprzywilejowanego partnera prezydenta USA w Europie. Nikt nie rozmawiał z nim tak często, nikt też nie gościł go tyle razy w swoim kraju i nie dostąpił wyjątkowego zaszczytu wizyty państwowej w Waszyngtonie.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788