– Jest jasne, że Amerykanie wybrali Donalda Trumpa oraz Mike'a Pence'a na następne cztery lata. Im więcej zaprzeczeń faktom, tym większy jest ostateczny triumf prezydenta – napisał w środę rano na Twitterze Janez Janša, premier Słowenii. Nie jest jasne, co kierowało premierem Słowenii poza tym, że jest od dawna gorącym zwolennikiem Donalda Trumpa. Jeszcze przed wyborami przekonywał, że wolny świat potrzebuje jak nigdy dotąd silnych Stanów, a Biden byłby słabym prezydentem.

Były to jedyne gratulacje z całej UE. Komisja UE zareagowała błyskawicznie słowami rzecznika: „Śledzimy wszelkie oficjalne oświadczenia wydane przez odpowiednie władze USA i uważamy, że każdy powinien postąpić podobnie ".

W Niemczech, gdzie nadzieja na sukces Joe Bidena jest niemal powszechna, podkreśla się – jak uczynił to wicekanclerz Olaf Scholz (SPD) – że USA pozostaną ważnym partnerem Unii bez względu na to, kto okaże się zwycięzcą amerykańskich wyborów. Dodał jednak, że wybory zostaną uznane za zakończone w chwili, gdy podliczone zostaną wszystkie głosy. Przewodnicząca CDU Annegret Kramp-Karrenbauer wyraziła obawę, że USA może czekać kryzys konstytucyjny prowadzący do „wybuchowej sytuacji".

Kanclerz Angela Merkel podobnie jak Emmanuel Macron nie komentują wydarzeń za oceanem. Jak donoszą francuskie media, prezydent Macron (którego Trump nazwał niedawno premierem) jest w stałym kontakcie ze swym zaufanym od lat współpracownikiem Philippe'em Etienne'em, obecnie ambasadorem w Waszyngtonie. – Prezydent nie będzie się śpieszył z gratulacjami – zapewnia radiostacja Europe 1. Podobną strategię prezentuje premier Boris Johnson, podkreślając, że brytyjski rząd nie komentuje procesu demokratycznego „naszych przyjaciół i sojuszników". Nie jest przy tym tajemnicą, że rząd Johnsona pokłada wielkie nadzieje na zawarcie korzystnej umowy handlowej właśnie z administracją Trumpa, po opuszczeniu UE.

Szef dyplomacji Dominic Raab nie dał się namówić na jakąkolwiek ocenę wydarzeń. Podobnie Nigel Farage uchodzący za przyjaciela Trumpa były szef UKIP, partii, która przyczyniła się do brexitu. W dniu wyborów przebywał w Trump Tower w Nowym Jorku. Naciskany przez BBC o ocenę zapewnień Trumpa o zwycięstwie mówił jedynie, że to niezrozumiałe, że tak potężny kraj jak USA nie jest w stanie sprawnie i szybko policzyć głosów.