Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą", że zmiana prawa nie uderzy w lekarzy, bo nie zmieniają się znamiona czynu zabronionego, a jedynie zwiększa się sankcja.
Podobnie w oświadczeniu w związku z tekstem „Gazety Wyborczej", „Lekarze pójdą do więzienia", Ministerstwo Sprawiedliwości informuje, że nie jest prawdą, iż za błędy medyczne lekarze zawsze będą skazywani na karę więzienia, bez możliwości jej warunkowego zawieszenia. „Znowelizowany przepis odnosi się do pospolitych przestępstw. Chodzi o takie przypadki, gdy np. bandyta śmiertelnie dźgnie ofiarę nożem, a jego czyn zostanie zakwalifikowany jako nieumyślne spowodowanie śmierci. Dotychczas za to groziło zaledwie od 3 miesięcy do 5 lat więzienia, tyle samo, co za sfałszowanie legitymacji szkolnej czy malowanie graffiti na budynku" – czytamy w oświadczeniu resortu.
Ministerstwo podkreśla, że błąd medyczny nie musi być kwalifikowany jako nieumyślne spowodowanie śmierci „Często błędy lekarskie traktowane są jako sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia człowieka. Wtedy możliwe jest orzeczenie grzywny lub ograniczenia wolności. Co więcej, możliwe jest warunkowe umorzenie postępowania. Zdaniem resortu, nawet zakwalifikowanie nieumyślnego spowodowania śmierci nie oznacza, że w świetle nowych regulacji, nie jest możliwe warunkowe zawieszenie wykonywania kary".
Innego zdania jest karnista dr Piotr Kładoczny z Uniwersytetu Warszawskiego i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
– Kwalifikacja czynu będzie zależała od sędziego. Będzie też mógł zdecydować o karze więzienia. To jest drakońska kara, dla której nie ma uzasadnienia. Nie ma tak wiele wyroków za nieumyślne spowodowanie śmierci ani nie rośnie liczba takich przestępstw. Nowelizacja kodeksu karnego nie powinna być przeprowadzana naprędce, bez konsultacji komisji kodyfikacyjnej z udziałem praktyków – mówi dr Piotr Kładoczny.