Potajemnie wykonane nagrania jako dowód w sądzie

Nagrania, także bez zgody rozmówcy, będą robić karierę, to bowiem jeden z trzech rodzajów dowodu bezpośredniego. Można z niego odczytać nie tylko wypowiedziane słowa, ale i zdarzenia.

Publikacja: 05.02.2019 08:00

Potajemnie wykonane nagrania jako dowód w sądzie

Foto: AdobeStock

Mamy rozwój techniki, w tym podsłuchów, więc od tego rodzaju zbierania dowodów raczej nie ma już odwrotu, cokolwiek byśmy sądzili o moralnym aspekcie potajemnego nagrywania. Zresztą gdy chodzi o wielkie rzeczy, także duże pieniądze, wielką politykę czy kwestie ważne społecznie, moralne czy estetyczne skrupuły schodzą na boczny tor.

Czytaj też:

Nielegalne nagranie pracownika jako dowód w sądzie

Sąd Najwyższy: kiedy tajne nagrania są dopuszczalne w procesie cywilnym

Swego czasu Sąd Najwyższy zajmował się nagraniem, którym posłużył się W.M., żądający w sądzie uznania bezskuteczności sprzedaży nieruchomości nabytej za jego pieniądze przez stryjostwo, kiedy był pod ich opieką. Kluczowe było ustalenie, czy nabywcy wiedzieli, że transakcja ma uniemożliwić W.M. odzyskanie majątku. Miało to potwierdzać nagranie rozmowy z notariuszem. Sądy niższych instancji nie dopuściły dowodu z nagrania, bo notariusz o nim nie wiedział, a W.M. mógł manipulować rozmową. SN wskazał, że wykorzystanie nagrania rozmowy, w której nagrywający uczestniczy, nie jest przestępstwem. Można odmówić przyjęcia takiego dowodu jedynie przez wzgląd na prywatność osoby nagranej (sygn. akt II CSK 478/15).

Nie trzeba dodawać, że w sprawach rozwodowych nagrania są wykorzystywane dość często. Inny zaś jest status nagrań uzyskanych wbrew prawu, dzięki urządzeniu podsłuchowemu (podobnie jak otwarcie cudzego listu). Za nielegalne uzyskanie informacji art. 267 kodeksu karnego przewiduje karę do dwóch lat więzienia, Ale i tak zdobyte nagrania mogą być dopuszczone, gdy mają chronić odpowiednio ważne dobra.

Jeśli jednak nagrywający niesie legalne nagranie do prasy, naraża się na odpowiedzialność cywilną za naruszenie dóbr osobistych np. kontrahenta. Oczywiście prasa ma chronić źródła, ale nagrany może dojść do tego źródła inaczej.

Jak zatem ma się publikacja nielegalnie zdobytych taśm do ewentualnej odpowiedzialności dziennikarzy, pod warunkiem że wiedzieliby o ich nielegalności?

Zdaniem adwokata Zbigniewa Krügera wszystko zależy od tego, kto został nagrany i czego dotyczyła rozmowa. Jeżeli dotyka wątków publicznych lub wzbudzających zainteresowanie opinii publicznej, rozmowę można publikować. Dziennikarzom nie da się wtedy zarzucić, że wykorzystali taśmy, choćby nielegalnie uzyskane. Mają oni w takiej sytuacji prawo bronić się twierdzeniem, że działali w interesie publicznym. Oczywiście wcześniej muszą tak kontrowersyjny dowód starannie zweryfikować.

Przy nagraniach dość często pojawiają się zastrzeżenia, że mogły być zmanipulowane lub że nagrany mógł być np. sprowokowany. Jak każdy inny, ten dowód także podlega ocenie i doświadczony prawnik, a tym bardziej sędzia, takie elementy wychwyci. Nie ma więc większego ryzyka wyciągnięcia z nich wadliwych wniosków.

Mamy rozwój techniki, w tym podsłuchów, więc od tego rodzaju zbierania dowodów raczej nie ma już odwrotu, cokolwiek byśmy sądzili o moralnym aspekcie potajemnego nagrywania. Zresztą gdy chodzi o wielkie rzeczy, także duże pieniądze, wielką politykę czy kwestie ważne społecznie, moralne czy estetyczne skrupuły schodzą na boczny tor.

Czytaj też:

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe