Jak wynika z naszych relacji, prezes PiS Jarosław Kaczyński w swoim przemówieniu miał jasno określić stawkę tych wyborów. - Albo wygra prezydent Andrzej Duda, albo kohabitacja będzie destruktywna dla Polski i dla projektu zmian, dla samego rządzenia - mówi jeden z naszych rozmówców o przemówieniu prezesa. Jak dodaje inny, prezes wprost wspominał, że ewentualna porażka Andrzeja Dudy nie oznacza żadnych wcześniejszych wyborów. - Wręcz przeciwnie. Opisywał scenariusze rządzenia bez prezydenta mówiąc, że będzie to bardzo trudne. Że konflikt, którego Polacy mają dosyć - wspomina nasz rozmówca.

Jak relacjonują nasi rozmówcy, przemówienie prezesa było apelem o jedność i mobilizacje. W trakcie spotkania przesłanie innych mówców dotyczyło bardziej mobilizacji, niż zawierało nowe pomysły kampanijne - wynika z naszych rozmów. To mogło spowodować, że posiedzenie klubu zostało odebrane jako rozczarowujące przez niektórych posłów PiS. Zwłaszcza przez tych, którzy spodziewali się nowych, konkretnych propozycji na wyjścia z medialnej defensywy w której jest obecnie kampania prezydenta.

Głos zabrali - poza prezesem - m.in. szef sztabu ds. organizacyjnych Joachim Brudziński oraz szefowa kampanii, Jolanta Turczynowicz-Kieryłło. Jej wystąpienie dotyczyło głównie tłumaczenia sytuacji wokół Milanówka. I być może dlatego nie zostało pozytywnie przyjęte przez polityków PiS, chociaż jak słyszymy podobne wystąpienie Turczynowicz-Kieryłło wygłosiła wcześniej w wąskim gronie najważniejszych polityków PiS i zostało dobrze odebrane. Nasi informatorzy nie potwierdzają też informacji, ze pretensje do Turczynowicz-Kieryłło ma prezes PiS Jarosław Kaczyński. Szefowa kampanii towarzyszyła we wtorek prezydentowi w podróży Dudabusem. - To najlepiej świadczy o informacjach, że ma być na dalszym planie - podsumowuje nasz rozmówca.