Odnosząc się do słów premiera Mateusza Morawieckiego z wywiadu, udzielonego "Rzeczpospolitej", Czarnecki zapewniał, że budowa silnej Polski w silnej Europie, w sojuszu z Ameryką jest możliwa, zaznaczając przy tym, że "sojusz z Ameryką to konieczność". Jednocześnie europoseł PiS zauważył, że najtrudniej zrealizować postulat o silnej Europie.
- W wymiarze demograficznym, gospodarczym prześcigają nas inne kontynenty: Azja jest przykładem - podkreślił Czarnecki. Europoseł przypomniał też, że zgodnie z tzw. strategią lizbońską przyjętą przez UE w marcu 2000 roku, Unia w 2010 roku "miała dorównać jeśli chodzi o poziom ekonomiczny USA". - Okazało się to mrzonkami - dodał. Europa słabnie także w wymiarze wizerunkowym, brexit jest tego przykładem - zaznaczył Czarnecki.
Zdaniem europosła w związku z obecną sytuacją UE Bruksela powinna "szukać bliskich więzi transatlantyckich, a nie na USA się obrażać, co teraz jest modne". Polityk zaznaczył przy tym, że choć głównym konkurentem USA na dłuższą metę są obecnie Chiny, to jednak "nie mamy polityki wycofania się (Amerykanów) z Europy". - Przeciwnie - za prezydenta Donalda Trumpa USA podjęły decyzję o zwiększeniu liczebności wojsk USA w Polsce, jest szansa na stałą a nie rotacyjną obecność USA w naszym kraju - przypomniał.
Na pytanie o plan odrodzenia Europy, przedstawiony m.in. na łamach "Rzeczpospolitej" przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona i poparty przez przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, Czarnecki przypomniał o tzw. planie D ogłoszonym przez KE w 2005 roku. - Paręnaście lat temu w UE uznano, że rośnie dystans społeczeństw narodów do UE, więc trzeba Unię zdemokratyzować, dać więcej demokracji. Oczywiście nic w tym kierunku nie zrobiono. I to jest tak, jak z tą propozycją Macrona: litania pobożnych życzeń - ocenił europoseł PiS.
Czarnecki dodał, że niektóre z propozycji Macrona są wręcz niebezpieczne - w tym kontekście wskazał na "tendencję do centralizowania decyzji w Brukseli", która "wywołuje tendencje odśrodkowe". - Jak Rosja gra dziś w Europie? Wyzyskuje wściekłość społeczeństw na to, że UE zagarnia kompetencje kosztem państw narodowych - stwierdził.
- Poszczególne kraje członkowskie UE widzą, że w praktyce politycznej przekazywanie kompetencji do Brukseli kończy się tym, że więcej do powiedzenia mają Niemcy i Francja, duopol, którego zakładnikiem jest KE - ocenił Czarnecki.