Każdy adwokat czy radca prawny w swoich pismach procesowych lub w twórczości publicystycznej powołuje się na przepisy prawa. Ich treść czerpie coraz częściej nie z książkowych wydań czy Dzienników Ustaw, ale z elektronicznych baz danych wiedzy prawniczej. Dopóki powołuje się na same przepisy czy orzecznictwo, właściwie nie musi pamiętać o prawie autorskim, bo treść prawa i orzeczeń sądowych nie jest nim objęta.
Owe bazy jednak zawierają też sporo innych treści, które temu rygorowi podlegają. Są tam przecież liczne glosy do wyroków i inne komentarze, będące chronionymi prawem utworami. Zdarza się, że systemy informacji prawnej są jedynymi miejscami publikacji takich utworów. Wydawcy tych serwisów zauważają nawet, że za utwory chronione prawem autorskim można też uważać oferowane dla użytkowników zbiory linii orzeczniczych w konkretnych sprawach, a nawet tezy wyroków.
Jak uniknąć naruszenia praw wydawcy przy cytowaniu takich treści? Tu pewnym drogowskazem może być lektura przepisów o dozwolonym użytku. Są to regulacje art. 34 i 35 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Pierwszy z tych przepisów stanowi: „Można korzystać z utworów w granicach dozwolonego użytku pod warunkiem wymienienia imienia i nazwiska twórcy oraz źródła". I to właśnie jest tu najważniejsze: cytując fragment np. glosy opublikowanej w serwisie prawnym, trzeba wskazać właśnie na to źródło.
Pamiętając o ciągłej modyfikacji takich serwisów, nie wystarczy podać, że chodzi np. o serwis Lex. Warto wspomnieć, że jest to wersja na dany miesiąc, czyli np. „Lex – październik 2016". Zresztą ten właśnie serwis ma opcję „zacytuj", pozwalającą na automatyczne przytoczenie tytułu danej publikacji, autora i nazwy serwisu. Tyle teorii.