Konieczność zasięgnięcia porady lekarza nawet w przypadku wydawałoby się błahym, dla sporej grupy osób może być wątpliwa. Zdarza się przecież, że chodzimy do pracy zakatarzeni, z lekkim bólem głowy czy niewielką temperaturą. Zwykle uzasadnieniem jest nawał obowiązków, projekt, który trzeba skończyć w wyznaczonym przez szefa terminie, albo strach, że stracimy zaufanie przełożonych, jeśli pójdziemy na zwolnienie.
Obawy o pracę
Trudno powiedzieć, jak duża jest skala zjawiska przychodzenia do pracy z objawami infekcji. – Pośrednio świadczą o tym badania postaw pracujących rodziców, których wyniki opublikował ostatnio Eurostat – uważa Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Okazuje się, że tylko ok. 9 proc. rodziców ma poczucie, że bez żadnych obaw może wziąć zwolnienie na kilka dni np. na opiekę nad chorym dzieckiem. To jeden z najniższych wyników w UE, gorzej jest tylko na Cyprze i na Węgrzech. – Badania nie wyjaśniają jednak, z czego wynikają takie postawy. Można podejrzewać, że część osób boi się, że straci pracę, a część chce uniknąć obniżenia zarobków podczas zwolnienia lekarskiego. Dostajemy wtedy 80 proc. zwykłego wynagrodzenia, co dla rodzin z trudem wiążących koniec z końcem jest dużym ubytkiem – dodaje Kubisiak.
Z temperaturą nie wejdziesz
Kolejną przyczyną zaniedbywania choroby może być fakt, że sporo Polaków prowadzi własną działalność albo jest zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych i gdy nie pracują, w ogóle nie zarabiają. – Mówimy o rodzicach chorych dzieci, ale przy podejmowaniu decyzji o pójściu na L4 takimi motywami może się też kierować część pracowników, którzy sami się kiepsko czują – zauważa Kubisiak.
Czy obawy przed L4 mają uzasadnienie? Zdaniem naszych rozmówców – nie. – Chory pracownik w firmie nigdy nie jest mile widziany. A szczególnie w okresie pandemii, gdy rośnie ryzyko zakażenia całej kadry i uniemożliwienia działalności przedsiębiorstwa – zaznacza Arkadiusz Pączka, ekspert Pracodawców RP.
– Przedsiębiorcy są teraz mocno uwrażliwieni na przestrzeganie reżimu sanitarnego. Oczekujemy, że od września zostanie przedstawiony przez odpowiednie instytucje spójny plan działań, by nagłośnić potrzebę kontaktu z lekarzem w przypadku objawów infekcji u osób pracujących – uważa Robert Lisicki z Konfederacji Lewiatan.