To będzie już drugi rok z rzędu, gdy obecny rząd decyduje o zamrożeniu podwyżki świadczeń rodzinnych. Obecnie na zasiłek rodzinny w wysokości od 95 do 135 zł miesięcznie (w zależności od wieku dziecka) mogą liczyć tylko takie rodziny, w których przychód na jednego członka rodziny nie przekracza 674 zł lub 764 zł, gdy członkiem rodziny jest dziecko posiadające orzeczenie o umiarkowanym lub znacznym stopniu niepełnosprawności. Już przed rokiem kryterium dochodowe miało wzrosnąć do odpowiednio 754 zł i 844 zł, a sam zasiłek rodzinny do 100–140 zł. W połowie 2017 r. rząd Beaty Szydło zdecydował jednak, że podwyżki zaplanowanej jeszcze przez rząd Ewy Kopacz nie będzie.
Z informacji przedstawionej w czwartek przez Bartosza Marczuka, wiceministra rodziny, wynika, że resort jest przeciwny tej podwyżce także w tym roku.
W czasie posiedzenia zespołu ds. budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych działającego w Radzie Dialogu Społecznego wiceminister zaprezentował najnowszy pomysł rządu na wypłatę 300 zł na dobry start dla wszystkich uczniów od szóstego do 19. roku życia w przypadku licealistów i 20. – uczniów uczęszczających do techników (a nawet do 24. roku życia, gdy uczeń jest niepełnosprawny). Nowym programem mają zostać objęci wszyscy uczniowie, bez względu na wysokość dochodów ich rodziców.
Wsparcie dla wszystkich
– Inwestycja w rodzinę to inwestycja o najwyższej stopie zwrotu - tłumaczył wiceminister Marczuk.
Jak się okazało, zarówno przedstawiciele związków zawodowych, jak i organizacji pracodawców miały sporo zastrzeżeń do tego pomysłu. Największym był właśnie brak kryterium dochodowego przy wypłacie świadczeń. Zdaniem wiceministra Marczuka wprowadzanie weryfikacji wysokości dochodów w rodzinie ucznia jest nieuzasadnione, bo koszty gromadzenia tych informacji pochłaniają większość oszczędności. A do bogatych trafi tylko ułamek tych pieniędzy.