W sieci rozpruł się worek z ofertami pracy

Liczba opublikowanych w internecie ogłoszeń pracodawców pobiła nowy rekord, przekraczając w ubiegłym roku 2,4 mln. To efekt dużej liczby nowych miejsc, ale i ostrej walki o pracowników.

Aktualizacja: 14.01.2019 08:28 Publikacja: 13.01.2019 20:00

W sieci rozpruł się worek z ofertami pracy

Foto: Adobe Stock

Aż o ponad 15 proc. wzrosła w ubiegłym roku liczba ofert pracy opublikowanych w sieci – wynika z danych Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, a także Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych, do których dotarła „Rzeczpospolita". Tak duże tempo ubiegłorocznego wzrostu to głównie zasługa przyspieszenia w pierwszym półroczu, gdy liczba ofert zwiększyła się w skali roku o prawie 21 proc. W drugiej połowie wzrost był już nieco wolniejszy, do czego przyczyniła się wysoka baza odniesienia z 2017 r. – Widać, że dynamika rekrutacji spowalnia – twierdzi Robert Pater z Katedry Makroekonomii WSIiZ, autor analizy, który zwraca uwagę, że w grudniu 2018 r. w sześciu województwach liczba ogłoszeń o pracy była mniejsza niż rok wcześniej (największy, ponad 7-proc. spadek zanotowano w świętokrzyskim). Jednak i tak kandydaci do pracy mieli w ostatnich miesiącach minionego roku w internecie po ponad 200 tys. ofert zatrudnienia do wyboru, a w listopadzie został pobity historyczny rekord z 215,2 tys. ogłoszeń rekrutacyjnych online.

Usługi górą

Jak ocenia Robert Pater, w ubiegłym roku wyraźnie rosło zapotrzebowanie na pracowników branż usługowych, w tym logistyki i transportu. Zdecydowanie większy wybór ofert mieli też pracownicy produkcji oraz budownictwa. Podobny trend widać w danych czołowego portalu rekrutacyjnego, Pracuj.pl, gdzie w minionym roku opublikowano prawie 572 tys. ofert pracy, o ponad 7 proc. więcej niż rok wcześniej.

– Bardzo dużą aktywność pracodawców odnotowywaliśmy zwłaszcza w pierwszym i trzecim kwartale roku. Tendencje te nakładają się na dobrą sytuację na rynku pracy – zaznacza Rafał Nachyna, dyrektor zarządzający Pracuj.pl. Jak dodaje, w 2018 r. firmy wciąż najchętniej poszukiwały tam handlowców i sprzedawców, do których kierowano prawie co trzecią ofertę na portalu. Drudzy co do popularności byli specjaliści obsługi klienta (22 proc. ofert), a za nimi – specjaliści IT (15 proc.).

Choć zdaniem Rafała Nachyny na razie nie sprawdziły się prognozy części ekspertów zakładających duże problemy branży handlowej w związku z zakazem handlu w niedzielę, to specjalizacja handel i sprzedaż miała w ub.r. lekki (4 proc.) spadek liczby ofert. Z kolei największy wzrost ogłoszeń na Pracuj.pl notowali budowlańcy, choć też o ponad jedną piątą zwiększyła się liczba ofert dla specjalistów produkcji, logistyki i działów inżynieryjnych. O wysypie ofert pracy dla budowlańców, kierowców i kasjerów-sprzedawców w sklepach mówi Paulina Rezmer, rzecznik OLX, dodając, że na OLX Praca opublikowano w ostatnim kwartale ub.r. 160 tys. ogłoszeń.

Kilka ofert na wakat

Wolniej przybywało propozycji dla informatyków, których firmy łowią często na portalach społecznościowych – nie tylko tych profesjonalnych jak LikedIn czy GoldenLine (gdzie specjaliści IT dostawali w ub.r. najwięcej zaproszeń od rekruterów), ale także na Facebooku.

Do ubiegłorocznego wzrostu liczby ofert zatrudnienia przyczyniły się nowe miejsca pracy. Według GUS od stycznia do końca września powstało ich 539 tys., o 7,5 proc. więcej niż rok wcześniej. Przedstawiciele firm rekrutacyjnych potwierdzają wzmożoną aktywność firm na rynku pracy, ale wskazują też inny powód. – Brak rąk do pracy był zdecydowanie bardziej odczuwalny niż w 2017 r., dlatego pracodawcy większą wagę przykładali do procesu rekrutacji i częściej wystawiali oferty pracy – twierdzi Piotr Dziedzic, dyrektor w Michael Page.

Również Leszek Kurycyn, szef firmy rekrutacyjnej JobHouse, ocenia, że ubiegłoroczna hossa ogłoszeniowa w sieci to w dużej mierze efekt rosnących trudności ze zdobyciem pracowników, a liczba ofert znacznie przekroczyła liczbę wakatów. Wyjaśnia, że pracodawcy, chcąc się przebić z ogłoszeniami, nie tylko publikują je na różnych portalach, ale też częściej je odświeżają, zmieniając niekiedy treść oferty albo nazwę stanowiska. Wysypowi ofert sprzyja też szukanie pracowników poprzez kilka agencji – każda z nich zamieszcza ofertę w sieci.

– Na rynku jest coraz mniej kandydatów z potrzebnymi kwalifikacjami, co wydłuża proces rekrutacji i często wymaga publikacji większej liczby ofert pracy – wyjaśnia Dominik Malec, ekspert agencji zatrudnienia Manpower. Dodaje, że zwiększona liczba ofert pracy to również efekt rynku pracownika, który sprzyja rotacji i zmusza firmy do poszukiwania kandydatów do pracy.

Firmy omijały urzędy pracy

Pracodawcy szukający pracowników rzadziej w 2018 r. zgłaszali się do urzędów pracy. Według danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w grudniu ub. roku pracodawcy do urzędów pracy zgłosili 81,8 tys. wolnych miejsc pracy i miejsc aktywizacji zawodowej – prawie o 16 proc. mniej niż rok wcześniej. W całym 2018 r. liczba ofert zgłoszonych w urzędach zmniejszyła się do niespełna 1,55 mln, czyli o 8,7 proc. w porównaniu z 2017 r. Przyczyniła się do tego malejąca podaż bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy – na koniec ubiegłego roku było ich 971,3 tys. o ponad 10 proc. mniej niż rok wcześniej. W dodatku duża część z nich nie jest gotowa do podjęcia pracy – są to osoby długotrwale pozostające bez pracy, niemające kwalifikacji, albo te, które pracują na czarno lub czekają na emeryturę, a rejestrują się tylko po to, by mieć ubezpieczenie zdrowotne.

Maria Drozdowicz-Bieć ekonomistka, profesor Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie

Z badań koniunktury GUS wynika, że prawie co drugi pracodawca ma problemy ze znalezieniem pracowników o odpowiednich kwalifikacjach, a niemal co trzeci ma trudności z pozyskaniem jakichkolwiek ludzi do pracy. To sprawia, że firmy muszą dzisiaj bardzo szeroko zarzucać sieci rekrutacyjne i sięgać po różne metody, by złowić pracowników. Nie wystarczy już jedno ogłoszenie na dużym portalu rekrutacyjnym. Dlatego pracodawcy starają się być obecni w jak największej liczbie serwisów, także społecznościowych. A to zwiększa liczbę ogłoszeń. Podwyższa też koszty po stronie pracodawców, którzy jednak nie mają wyboru, tym bardziej że przy niedoborze kandydatów często muszą podkupywać pracowników od konkurencji.

Aż o ponad 15 proc. wzrosła w ubiegłym roku liczba ofert pracy opublikowanych w sieci – wynika z danych Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, a także Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych, do których dotarła „Rzeczpospolita". Tak duże tempo ubiegłorocznego wzrostu to głównie zasługa przyspieszenia w pierwszym półroczu, gdy liczba ofert zwiększyła się w skali roku o prawie 21 proc. W drugiej połowie wzrost był już nieco wolniejszy, do czego przyczyniła się wysoka baza odniesienia z 2017 r. – Widać, że dynamika rekrutacji spowalnia – twierdzi Robert Pater z Katedry Makroekonomii WSIiZ, autor analizy, który zwraca uwagę, że w grudniu 2018 r. w sześciu województwach liczba ogłoszeń o pracy była mniejsza niż rok wcześniej (największy, ponad 7-proc. spadek zanotowano w świętokrzyskim). Jednak i tak kandydaci do pracy mieli w ostatnich miesiącach minionego roku w internecie po ponad 200 tys. ofert zatrudnienia do wyboru, a w listopadzie został pobity historyczny rekord z 215,2 tys. ogłoszeń rekrutacyjnych online.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Poszukiwanie pracy
Tę branżę ratują cudzoziemcy. A polskie firmy biją się o kandydatów
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Poszukiwanie pracy
Prezesi największych firm będą łowić pracowników. Tysiące nowych etatów
Poszukiwanie pracy
Czego lepiej nie mówić rekruterom na rozmowie o pracę
Poszukiwanie pracy
Kandydaci muszą się liczyć z silną konkurencją o dobre oferty pracy
Poszukiwanie pracy
Wzrost optymizmu pracodawców zachęci Polaków do zmiany pracy?