Pochodzący z Podkarpacia poseł Piotrowicz to twarz PiS w walce o Trybunał Konstytucyjny. Od ponad roku opozycja wytyka mu, że w czasach PRL był prokuratorem i aktywnym działaczem PZPR.
Piotrowicz odpierał te zarzuty, twierdząc, że pełniąc funkcję prokuratora, pomagał ówczesnym działaczom podziemia antykomunistycznego. Jednym z tych, którym miał pomóc, jest Antoni Pikul, aresztowany w stanie wojennym działacz Solidarności. Piotrowicz zapewniał, że aktu oskarżenia w jego sprawie nie podpisywał, ale prowadził działania zmierzające do umorzenia sprawy. Dziennikarze dotarli jednak do akt sprawy i okazało się, że podpis Piotrowicza pod dokumentem jest. Sam Pikul przed kamerami mówił: „Piotrowicz nigdy mi nie pomagał".
Ostatecznie poseł PiS przyznał, że podpisał akt oskarżenia, bo go do tego zmuszono. Jednak gdy sąd sprawę Pikula zwrócił prokuraturze, odmówił sporządzenia kolejnego aktu. Rzeczywiście powstał on w prokuraturze wojskowej i przed sądem oskarżał Pikula inny prokurator. Ostatecznie sprawę obecnego wiceburmistrza Jasła umorzono.
– To jest kompromitacja, która będzie wspominana przez lata, że w polskim parlamencie mogło dojść do takiej sytuacji, że była taka partia kiedyś, która wybrała taką osobę, z takim życiorysem do tak ważnych spraw jak akcja zniszczenia niezależności Trybunału Konstytucyjnego. Tego, jestem przekonany, Polacy PiS-owi i prezesowi Kaczyńskiemu nie wybaczą – komentował Grzegorz Schetyna, lider PO.