Pompeo w alternatywnej rzeczywistości

Sekretarz stanu rozpoczął w poniedziałek w Paryżu objazd siedmiu kluczowych sojuszników USA. Tak, jakby Donald Trump miał pozostać prezydentem.

Publikacja: 16.11.2020 18:27

Pompeo w alternatywnej rzeczywistości

Foto: AFP

Emmanuel Macron przyjął w Pałacu Elizejskim szefa amerykańskiej dyplomacji, ale podkreślając, że robi to „w pełnym porozumieniu z ekipą Joe Bidena" oraz „na prośbę Mike'a Pompeo". Nie będzie też konferencji prasowej – rozmowy pozostaną poufne. Macron był jednym z pierwszych przywódców świata, którzy złożyli gratulacje Bidenowi i z nim rozmawiali telefonicznie.

Przed odlotem pytany o to, jak Departament Stanu radzi sobie z przekazaniem władzy, Pompeo powiedział, że „nie ma problemu z przejściem do drugiej administracji Trumpa". To musiało wywołać zaniepokojenie o los amerykańskiej demokracji, skoro od przeszło tygodnia zwycięzcą wyborów z 3 listopada został ogłoszony Joe Biden.

Pompeo nie myśli jednak tak naprawę podważać wyniku głosowania. Raczej sam ma ambicje prezydenckie w 2024 r. i póki piastuje poważne stanowisko, chce, podważając sukces Bidena, zapewnić sobie poparcie najbardziej konserwatywnego elektoratu. Temu samemu ma służyć izraelski etap wizyty, gdzie jako pierwszy sekretarz stanu USA w historii odwiedzi izraelskie osady na ziemiach okupowanych, podobnie jak Wzgórza Golan, których przynależność do Izraela uznał Trump. Poparcie środowisk żydowskich w USA może okazać się bezcenne, gdy Pompeo podejmie walkę o republikańską nominację przed wyborami prezydenckimi.

Podróż ma także służyć „zabetonowaniu" niektórych kierunków polityki zagranicznej odchodzącej administracji tak, aby Bidenowi trudno było je podważyć. Spodziewano się, że podczas rozmów z Macronem Pompeo zapowie dalsze zaostrzenie gęstej siatki sankcji nałożonych przez Amerykanów na Iran. Biden już ogłosił, że Stany wrócą do porozumienia z Teheranem z 2015 r. o powstrzymaniu irańskiego programu atomowego.

Sekretarz stanu zasygnalizował także, że Waszyngton może wycofać resztki amerykańskich oddziałów z Iraku i Afganistanu, co ostatecznie zniweczyłoby wpływy USA w tych krajach. Nowemu prezydentowi niesłychanie trudno było ponownie wysłać żołnierzy do obu państw.

Z Paryża Pompeo poleciał do Stambułu, ale nie po to, aby spotkać się z prezydentem Recepem Erdoganem, tylko z Bartłomiejem, patriarchą Kościoła prawosławnego. To dowód poparcia dla wolności religijnej w kraju, który odszedł od deklarowanej laickości. Ale także policzek dla władz, które, jak w sprawie zakupu od Rosji systemów obrony antyrakietowej, poszły na kolizyjny kurs z Ameryką.

W Gruzji szef amerykańskiej dyplomacji chce wyrazić poparcie dla integralności terytorialnej państwa, jak i sprzeciw wobec rosyjskiego imperializmu. Stamtąd poleci na Bliski Wschód. Poza Izraelem spotka się w Arabii Saudyjskiej z następcą tronu księciem Mohammedem bin Salmanem. Będzie także w Katarze oraz Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Normalizacja stosunków między tym ostatnim krajem a Izraelem była czołowym osiągnięciem Trumpa.

Objazd sunnickich monarchii Zatoki Perskiej ma jednak także podkreślić sprzeciw ekipy Trumpa przed zapowiadanym odwróceniem przez Bidena polityki na Bliskim Wschodzie. Szukając porozumienia z Iranem, demokratyczny prezydent stawia przecież pod znakiem zapytania szeroką antyirańską koalicję, którą zbudował miliarder, aprobując nawet krwawą wojnę, jaką bin Salman prowadzi w Jemenie. To swoiste zamknięcie dyplomatycznej klamry: w 2017 r. Trump z pierwszą zagraniczną wizytą poleciał do Arabii Saudyjskiej.

Emmanuel Macron przyjął w Pałacu Elizejskim szefa amerykańskiej dyplomacji, ale podkreślając, że robi to „w pełnym porozumieniu z ekipą Joe Bidena" oraz „na prośbę Mike'a Pompeo". Nie będzie też konferencji prasowej – rozmowy pozostaną poufne. Macron był jednym z pierwszych przywódców świata, którzy złożyli gratulacje Bidenowi i z nim rozmawiali telefonicznie.

Przed odlotem pytany o to, jak Departament Stanu radzi sobie z przekazaniem władzy, Pompeo powiedział, że „nie ma problemu z przejściem do drugiej administracji Trumpa". To musiało wywołać zaniepokojenie o los amerykańskiej demokracji, skoro od przeszło tygodnia zwycięzcą wyborów z 3 listopada został ogłoszony Joe Biden.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Prezydent Andrzej Duda ułaskawił agentów CBA skazanych w aferze gruntowej
Polityka
Jacek Kucharczyk: Nie spodziewałem się na listach KO Hanny Gronkiewicz-Waltz
Polityka
Po słowach Sikorskiego Kaczyński ostrzega przed utratą przez Polskę suwerenności
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Dyrektor pisała: "Taki sobie wybrałam"