Premier Abiy Ahmed Ali – który rok temu dostał Pokojową Nagrodę Nobla – wprowadził w prowincji stan wyjątkowy i rozkazał wojsku odpowiadać ogniem na zaczepki separatystów.

Etiopczyk może dołączyć do laureata Nobla z 1990 r. Michaiła Gorbaczowa (który poparł rosyjską agresję na Ukrainę) i laureatki z 1991 r., Birmanki Aung San Suu Kyi, która usprawiedliwiała zbrodnie na muzułmańskich Rohindżach.

Na razie jednak z Tigraju nadchodzą jedynie niejasne informacje o wzajemnych ostrzałach, nie wiadomo, czy są ich ofiary i po której stronie. Podobno miejscowi mieszkańcy zaczęli uciekać do sąsiedniego Sudanu.

Lokalne władze oskarżają premiera Ahmeda Aliego o zapędy dyktatorskie i próbę ograniczenia kompetencji samorządu wszystkich prowincji. Z kolei Addis Abeba uważa, że Tigrajański Ludowy Front Wyzwolenia sabotuje próby zdemokratyzowania kraju. Front powstał na bazie partyzantki, która przyczyniała się do obalenia w 1991 r. marksistowskich władz Etiopii. Od tej pory, przez trzy dekady, jego przedstawiciele wchodzili do kolejnych rządów w Addis Abebie. Odeszli dopiero, gdy wybory wygrał obecny premier, który zawarł w końcu pokój z sąsiednią Erytreą (za co dostał Nobla).

Teraz Front mobilizuje i zaczyna szkolić miejscową młodzież. – Czerwone linie zostały przekroczone – oświadczył w końcu Ahmed Ali po kolejnym starciu, do jakiego doszło w pobliżu jednej z baz. W prowincji skoncentrowana jest ponad połowa etiopskiej armii i zgromadzona większość jej ciężkiego sprzętu.