Amerykanie spieszą się z wyborem prezydenta

Jeszcze nigdy nie było tylu głosujących przed datą wyborów. To oznacza długie liczenie głosów – 3 listopada możemy nie poznać zwycięzcy.

Publikacja: 29.10.2020 21:00

Kamala Harris, kandydatka Partii Demokratycznej na wiceprezydenta, podczas spot- kania wyborczego w 

Kamala Harris, kandydatka Partii Demokratycznej na wiceprezydenta, podczas spot- kania wyborczego w Phoenix w stanie Arizona

Foto: AFP

Korespondencja z Nowego Jorku

Donald Trump i Joe Biden maksymalnie wykorzystują ostatnie dni kampanii, pojawiając się w kluczowych stanach, jak m.in. Wisconsin, Nebraska, Georgia, Michigan czy Floryda. Ich przesłania diametralnie się różnią. Chcąc zmobilizować wyborców, Biden obiecuje zjednoczenie podzielonego narodu i wyprowadzenie kraju z kryzysu.

– Naszymi głosami musimy uwolnić się od ciemnych sił, od podziałów i bagażu przeszłości – mówił w Georgii, stanie tradycyjnie konserwatywnym, który teraz w sondażach okazuje się lekko faworyzować demokratycznego kandydata. Potępił śmierć Waltera Wallace'a, mieszkańca Filadelfii, który w poniedziałek zginął z rąk policji, oraz apelował o zaprzestanie przemocy i grabieży, które towarzyszą protestom w tym mieście.

Spadek Dow Jones

Prezydent natomiast stwierdził, że jego rywal popiera zamieszki oraz zintensyfikował ataki na demokratów, celując m.in. w gubernator Michigan Gretchen Whitmer i kandydatkę na wiceprezydenta Kamalę Harris, która prowadzi intensywną kampanię m.in. w Teksasie i Arizonie próbując zjednać sobie przychylność kobiet oraz wyborców czarnoskórych.

Donald Trump podważa też ważność głosów korespondencyjnych dosłanych po 3 listopada. Ku niezadowoleniu republikanów Sąd Najwyższy pozwolił na policzenie tych głosów w kluczowych stanach: Pensylwanii i Karolinie Północnej. – Dobrze byłoby, gdybyśmy poznali zwycięzcę 3 listopada, zamiast czekać na wyniki dwa tygodnie. To zupełnie niestosowne. Nawet nielegalne – twierdzi Trump.

Kandydaci oferują też diametralnie odmienne podejście do pandemii Covid-19, która nabiera tempa w Stanach, gdzie dobowa liczba zachorowań przekracza 70 tys. Trump, którego kampania organizuje wiece wyborcze dla dziesiątek tysięcy osób, nie dbając o środki bezpieczeństwa, mówi, że zagrożenie ze strony Covid-19 jest przesadzone. – Już za chwilę będziemy mieć szczepionki. I generalnie mamy pandemię za sobą – mówił w Arizonie. Takim przesłaniem chce trafić do wyborców zmęczonych pandemią i kreować optymistyczny obraz kraju, który jednak nie znajduje poparcia wśród naukowców, ekspertów ds. zdrowia publicznego ani na rynkach finansowych.

Pandemia zataczająca coraz szersze kręgi, a także brak porozumienia w sprawie pakietu stymulacyjnego między Białym Domem a demokratami spowodowały, że Dow Jones odnotował w środę 943-punktowy spadek i zakończył dzień 9 proc. poniżej poziomu z 2 września. To niedobry znak dla Trumpa, który na wzroście giełdowym opiera część swojej wyborczej agendy i straszy wyborców „wielką depresją", gdy Biden przejmie stery.

Były prezydent Barack Obama wspiera Bidena w kampanii w ostatnich tygodniach przed wyborami, nie zważając na niepisaną tradycję powstrzymywania się od krytyki swoich następców. – Trump odziedziczył najsilniejszy wzrost na rynku pracy w historii kraju. Przejdzie do historii jako pierwszy prezydent od Herberta Hoovera, za którego kadencji Ameryka straciła miejsca pracy, bo tak zniszczył gospodarkę nieudolnym zarządzaniem kryzysem w środku pandemii – mówił Obama.

W czwartek Departament Handlu podał, że PKB Ameryki wzrosło w ostatnim kwartale o 7,4 proc., ale poziom gospodarki jest nadal 3,5 proc. mniejszy niż przed pandemią, a miliony Amerykanów wciąż są bez pracy. – Ten wzrost to efekt częściowego otwarcia gospodarki. Przed nami jednak ciężka praca, jeżeli chcemy wyjść na prostą – mówią ekonomiści.

Joe Biden prowadzi w sondażach ogólnokrajowych 9 pkt proc. Sondaże z kluczowych stanów również pokazują jego przewagę, w tym 7-proc. w Michigan, gdzie Trump wygrał niewielką liczbą głosów w 2016 r., kilkuprocentową w Pensylwanii, Minnesocie i Arizonie, a nawet w Iowa, gdzie Trump cztery lata temu zyskał o 9 pkt proc. więcej głosów niż Hillary Clinton, i aż 17-proc. w Wisconsin – w jednym ze stanów, które dały Trumpowi cztery lata temu zwycięstwo. – Biden od jakiegoś czasu cieszy się rosnącym poparciem w tych stanach, ale też możliwe, że wzrost zachorowań na Covid-19 na środkowym zachodzie przyczynia się do spadku poparcia dla Trumpa. Wisconsin jest obecnie ogniskiem wirusa, sąsiednie stany (Iowa, Minnesota i Michigan) też odnotowują rekordowe liczby hospitalizacji i zachorowań – pisze portal FiveThirtyEight.com, analizujący sondaże.

Kolejki do urn

– Nie będę tu składał fałszywych obietnic. Jeżeli wygram, to walka z pandemią wymagać będzie ciężkiej pracy – mówił Biden w Delaware. Skrytykował też swojego rywala za brak troski o wyborców w Nebrasce. Setki ludzi utknęło we wtorek wieczorem w miejscu, w którym odbył się wiec, czekając na zimnie na autobusy. – Część ludzi trafiło do szpitala. To obrazuje podejście Trumpa do kryzysu – mówił demokratyczny kandydat.

Na pięć dni przed 3 listopada ponad 70 mln Amerykanów oddało głos w tegorocznych wyborach. To więcej niż połowa wszystkich głosów oddanych w wyborach prezydenckich w 2016 r. Amerykanie wysyłają swoje karty do głosowania pocztą albo – tam gdzie jest to możliwe – ustawiają się w kolejkach do osobistego głosowania, które zostało rozszerzone podobnie jak korespondencyjne głosowanie ze względu na pandemię.

W środę po południu kolejka do punktu wyborczego w Madison Square Garden na Manhattanie liczyła setki osób i wiła się przez całą przecznicę, którą zajmuje ten gmach. Taki obrazek można od kilku dni zobaczyć w wielu miastach w całym kraju. Wyborcy tłumnie już teraz oddają głosy, żeby mieć pewność, że zostaną policzone, ale też z tego powodu, że w tym roku emocje wyborcze wokół kandydatów na prezydenta są wysokie. Eksperci przewidują, że przez to frekwencja może przekroczyć tą rekordową z 2008 r., kiedy to prawie 62 proc. uprawnionych do głosowania udało się do punktów wyborczych.

Korespondencja z Nowego Jorku

Donald Trump i Joe Biden maksymalnie wykorzystują ostatnie dni kampanii, pojawiając się w kluczowych stanach, jak m.in. Wisconsin, Nebraska, Georgia, Michigan czy Floryda. Ich przesłania diametralnie się różnią. Chcąc zmobilizować wyborców, Biden obiecuje zjednoczenie podzielonego narodu i wyprowadzenie kraju z kryzysu.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Niestrategiczna broń jądrowa. Łukaszenko zapowiada "ostateczną decyzję"
Polityka
Andrzej Łomanowski: Piąta inauguracja Władimira Putina częściowo zbojkotowana. Urzędnicy czekają na awanse
Polityka
Władimir Putin został po raz piąty prezydentem Rosji
Polityka
Kreml chce udowodnić, że nie jest już samotny. Moskwa zaprasza gości na paradę w Dzień Zwycięstwa
Polityka
Bogata biblioteka białoruskiego KGB. Listy od donosicieli wyciekły do internetu