Mark Esper przyjechał do Europy na spotkanie ministrów obrony NATO, ostatnie przed szczytem sojuszu zaplanowanym na początek grudnia. Amerykański sekretarz stanu wziął udział w debacie zorganizowanej przez think tank GMFUS i wykorzystał to, by przedstawić im zagrożenia dla światowego bezpieczeństwa tak, jak widzi je Biały Dom.

Z jego prezentacji i odpowiedzi na pytania wynika jasno, że w centrum zainteresowania administracji Trumpa są Chiny. – My w USA od 20–25 lat wiemy, że Chiny są konkurentem. Europa też dochodzi do tego przekonania. Być może zajmie jej to więcej czasu, bo ma pod bokiem Rosję – powiedział Esper. Przyznał, że Rosja jest niebezpieczna, bo w swojej polityce zagranicznej prezentuje brak poszanowania suwerenności innych państw, czego dowodem były inwazje na Gruzję i Ukrainę, ale też późniejsze cyberataki w innych krajach.

– Ale w dłuższej perspektywie Chiny stanowią znacznie większe zagrożenie dla bezpieczeństwa niż Rosja – podkreślił amerykański polityk. Mówił on zarówno o rosnącej potędze gospodarczej, jak i o militaryzacji tego kraju. I ostrzegał Europę przed zbyt bliskimi więzami z Chinami, czego przykładem są licencje na sieci 5G dla chińskiej firmy Huawei. – Jeśli Huawei zostanie wybrany jako dostawca 5G dla państw europejskich, to poważnie naruszy to naszą zdolność do dzielenia się informacjami wywiadowczymi – powiedział. Chiński koncern został dopuszczony do przetargu na 5G w Niemczech, co spotkało się już z krytyką w Waszyngtonie.

Ale Amerykanie krytykują Europę nie tylko za zbytnie zbliżenie z Chinami i brak zrozumienia dla zagrożenia, jakie płynie z tamtego kierunku, ale tradycyjnie za zbyt małe wydatki na obronę. Esper powtórzył przesłanie Trumpa, że sojusznicy muszą bardziej angażować się w NATO. Dotyczy to zarówno udziału w misjach, jak i pieniędzy. Do 2024 r. państwa NATO zobowiązały się wydawać na obronę po 2 proc. swojego produktu krajowego brutto, obecnie ten cel spełnia tylko osiem krajów.

Jednocześnie Waszyngton twierdzi, że UE nie powinna iść zbyt daleko w swoich próbach tworzenia niezależnej od USA polityki obronnej. Esper skrytykował Unię za to, że w ramach nowej wspólnej polityki obronnej PESCO do finansowania ze wspólnych unijnych pieniędzy nie są dopuszczane projekty przemysłu zbrojeniowego, w których uczestniczą kraje spoza UE, w tym koncerny amerykańskie. Bruksela zawsze odpowiadała na tę krytykę argumentem, że w USA pieniądze z amerykańskiego budżetu też nie idą na projekty zbrojeniowe, w których uczestniczą koncerny spoza USA.