W nocy do centrum Kijowa ściągnięto kilka tysięcy funkcjonariuszy policji i żołnierzy Gwardii Narodowej, którzy otoczyli najważniejsze budynki rządowe. Wszystko przez zapowiedziany przez byłego prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego protest, który rozpoczął się we wtorek pod budynkiem Rady Najwyższej.
Akcję na rzecz „wielkiej reformy politycznej" poparła również szefowa Batkiwszczyny Julia Tymoszenko, ugrupowanie lwowskiego mera Andrija Sadowego Samopomoc, jeden z organizatorów Euromajdanu w latach 2013–2014 Mustafa Najem, nacjonalistyczne Swoboda i Prawy Sektor oraz kilka organizacji pozarządowych.
„Wielka reforma polityczna" przewiduje zmianę prawa wyborczego (przejście z systemu mieszanego na system proporcjonalny z otwartymi listami wyborczymi), likwidację immunitetu poselskiego i utworzenie sądu antykorupcyjnego.
Mimo że organizatorów protestu było wielu, ukraińskie media skupiły się wyłącznie na byłym prezydencie Gruzji. Pod koniec lipca został pozbawiony ukraińskiego obywatelstwa, ale 10 września powrócił przy pomocy tłumu zwolenników, który wdarł się na przejście na granicy z Polską w Krakowcu. Teraz w Kijowie stawia prezydentowi Ukrainy ultimatum. – Jeżeli do końca dnia ci ludzie (chodzi o rządzącą koalicję – red. ) nie podejmą decyzji na rzecz narodu, powinniśmy się zastanowić nad kolejnymi postulatami. Dopóki będzie Poroszenko, nie będzie postępu i nie będzie walki z korupcją. Dopóki będzie Poroszenko – będzie nędza i emigracja – przemawiał Saakaszwili w Kijowie.
Co ciekawe, gotowy projekt zmiany systemu wyborczego autorstwa deputowanych z prezydenckiej partii leży w parlamencie od grudnia 2014 roku. Z kolei projekt dotyczący skasowania immunitetów poselskich w lipcu zarejestrowało kilkudziesięciu deputowanych prawie ze wszystkich frakcji. Swoją propozycję w tej sprawie złożył we wtorek również prezydent.