Słowa monarchini, napisane na polecenie Borisa Johnsona, są kontrowersyjne, bo parlament przyjął kilka tygodni temu tzw. ustawę Benna zobowiązującą premiera do wystąpienia o kolejną zwłokę w sprawie rozwodu, jeśli do niedzieli szef rządu nie wynegocjuje nowej umowy z Brukselą i nie doprowadzi do jej ratyfikacji przez Izbę Gmin.
Tymczasem po entuzjazmie, z jakim zostały przyjęte czwartkowe rozmowy Johnsona z premierem Irlandii Leo Varadkarem, teraz znów wrócił pesymizm. Do tego stopnia, że w jeden dzień funt stracił do złotego niemal 1 proc. i był wymieniany za ok. 4,89 PLN.
W sprawie irlandzkiej granicy, największej przeszkody dla porozumienia w sprawie brexitu, Johnson zaproponował rozwiązanie, które już zostało okrzyknięte unią celną Schrödingera od eksperymentu myślowego austriackiego laureata Nagrody Nobla z fizyki z 1933 r., z którego wynika, że zgodnie z teorię kwantową kot zamknięty w pojemniku z trucizną może być zarazem żywy i martwy.
I faktycznie, najnowszy pomysł Downing Street polega na formalnym wyprowadzeniu Irlandii Północnej z unii celnej z UE (z resztą Zjednoczonego Królestwa), ale jednocześnie utrzymaniu tu identycznych stawek jak w Unii. To ma być próba pożenienia wody i ognia: zapobieżenia kontrolom na granicy Ulsteru, jak tego chcą irlandzcy nacjonaliści, i utrzymania prowincji w tym samym systemie handlowym co Londyn, na czym zależy unionistom z Belfastu.
Jednak w poniedziałek w Brukseli zasygnalizowano, że taki hybrydowy układ byłby bardzo trudny do skontrolowania. I stwarza ryzyko zerwania spójności jednolitego rynku. A to może oznaczać, że nie da się uzgodnić porozumienia przed szczytem przywódców UE w nadchodzący czwartek.