Rex Tillerson, samotny wilk

Nie wiadomo, jak długo jeszcze sekretarz stanu wytrzyma w administracji prezydenta Trumpa.

Aktualizacja: 09.10.2017 17:03 Publikacja: 08.10.2017 21:31

Rex Tillerson u boku Donalda Trumpa w czasie uroczystej kolacji z okazji posiedzenia Zgromadzenia Og

Rex Tillerson u boku Donalda Trumpa w czasie uroczystej kolacji z okazji posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku, 18 września

Foto: AFP, Brendan Smialowski

Korespondencja z Nowego Jorku

Relacje między nimi stały się tak napięte, że w ubiegłym tygodniu Rex Tillerson zwołał konferencję prasową, żeby zaprzeczyć przypuszczeniom, że ma zamiar zrezygnować ze stanowiska. To jednak tylko spotęgowało przekonanie, że źle się dzieje między prezydentem a szefem dyplomacji.

Wiadomo, że Tillerson i Trump nie zgadzają się w wielu kwestiach dotyczących polityki międzynarodowej, w tym Iranu czy Kataru. Trumpowi nie przypadła też do gustu krytyczna wypowiedź Tillersona na temat tego, jak prezydent zachował się po wybuchu przemocy w Charlottesville w Wirginii. „Prezydent mówi za siebie" – powiedział Tillerson, odcinając się od swojego szefa. Tydzień temu natomiast prezydent publicznie skrytykował Tillersona za jego podejście do kryzysu z Koreą Północną.

Jak donoszą media amerykańskie, Tillerson był już bliski rezygnacji kilka miesięcy temu. Pod koniec lipca na spotkaniu w Pentagonie z członkami grupy ds. bezpieczeństwa narodowego miał nazwać prezydenta „głupkiem". Momentem zaś, który nadszarpnął cierpliwość Tillersona, było lipcowe, mocno polityczne wystąpienie Donalda Trumpa przed zgromadzeniem Boy Scouts of America, organizacji, której niegdyś Tillerson przewodził. Sekretarz stanu zagroził wówczas, że nie wróci do Waszyngtonu.

Wrócił, podobno dzięki namowie gen. Johna Kelly'ego – obecnego szefa sztabu w Białym Domu, oraz sekretarza obrony Jamesa Mattisa. Natomiast wiceprezydent Mike Pence instruował Tillersona, jak zażegnać napięcie z prezydentem i jak zachowywać się w stosunku do niego w miejscach publicznych.

Po serii przetasowań na wysokich stanowiskach w administracji Donalda Trumpa rezygnacja Tillersona z pozycji sekretarza stanu – w pierwszym roku prezydentury poważnie nadszarpnęłaby i tak już stojącą na chwiejnych nogach administrację Trumpa.

Czy to jest głos Waszyngtonu?

Nawet jeżeli Tillerson pozostanie na swoim stanowisku, to przed nim trudne zadanie. Jego wiarygodność w kraju oraz na arenie międzynarodowej jest słaba, bo poszło w eter, że nie ma dobrych układów z prezydentem. Zagraniczni przywódcy oraz dyplomaci mogą mieć wątpliwości, czy rzeczywiście reprezentuje pozycję amerykańskiej administracji i czy to, co powie na zagranicznych spotkaniach, znajdzie potwierdzenie u samego prezydenta.

„Tillerson ma instynkt, jeśli chodzi o stosunki międzynarodowe. Niestety, mimo jego wysiłków, żeby pokazać, iż wszystko układa się dobrze, przed nim wyboista droga u boku prezydenta, który publicznie podcina mu nogi" – stwierdził w wywiadzie dla „New York Timesa" Aaron David Miller z Woodrow Wilson International Center for Scholars.

Donald Trump nie jest łatwy do współpracy, ale oprócz tego Tillerson nie zadbał o poparcie w Waszyngtonie. Okrzyknięto go „najmniej wpływowym czołowym dyplomatą w najnowszej historii", stracił sympatię pracowników swojego departamentu, gdy wprowadził tam poważne cięcia budżetowe i swój styl rządzenia. Nie ma wielu sprzymierzeńców w Kongresie ani wśród establishmentu rządowego zajmującego się polityką zagraniczną.

Niektórzy chwalą Tillersona za to, że działa jak hamulec na niezdyscyplinowanego prezydenta rwącego się do zburzenia stosunków międzynarodowych Ameryki. Widzą go jako część grupy „odpowiedzialnych dorosłych" w Białym Domu, do której zalicza się sekretarza obrony Jima Mattisa i szefa sztabu w Białym Domu Johna Kelly'ego. „Jest jednym z tych, którzy stoją między USA a »chaosem«" – stwierdził kiedyś senator Bob Corker, republikanin z Tennessee, przewodniczący senackiej Komisji ds. Stosunków Międzynarodowych.

Niestety, w ostatnich dniach niewielu stanęło po stronie Tillersona.

W historii nie znajdzie pocieszenia

Wybór Rexa Tillersona na sekretarza stanu był niekonwencjonalny, zresztą jak wiele decyzji obecnego prezydenta. Wcześniej pracował w największej korporacji paliwowej na świecie Exxon Mobil, gdzie w ciągu 41 lat pracy doszedł do stanowiska CEO. Jest pierwszym sekretarzem stanu w historii Stanów Zjednoczonych, który nie miał doświadczenia w pracy rządowej, polityce czy strukturach wojskowych.

Na dodatek przyjął to niezwykle odpowiedzialne, dyplomatyczne stanowisko w administracji prezydenta, który podobnie jak on sam nie miał doświadczenia w polityce. „Środowisko polityczne nie rządzi się tymi samymi prawami co sektor biznesowy" – zauważa „New York Times".

W Exxon Mobil, Tillerson był niekwestionowanym szefem, którego rozporządzenia nie były ignorowane. Po dziesięciu latach zarządzania jedną z największych korporacji na świecie odzwyczaił się od bycia podwładnym. Tymczasem praca u boku Donalda Trumpa wymaga niezwykłej pokory i cierpliwości.

Jak pokazuje historia, kluczem do sukcesu na stanowisku sekretarza stanu są dobre i bliskie układy z prezydentem. Ci, którzy się takimi cieszyli, w pozytywny sposób się zapisali w historii USA. Do nich zaliczyć można m.in. Johna Fostera Dullesa w administracji Dwighta D. Eisenhowera, Henry'ego Kissingera w czasach Richarda Nixona czy Geralda Forda i George'a Shultza w administracji Ronalda Reagana.

Sekretarze stanu, którzy nie mogli znaleźć języka z prezydentami, szybko kończyli karierę w departamencie stanu. William Jennings Bryan rzucił stanowisko w proteście przeciwko polityce Woodrowa Wilsona, prowadzącej do I wojny światowej. Natomiast Cyrus Vance zrezygnował z powodu decyzji Jimmy'ego Cartera wszczęcia, jak się potem okazało, nieudanej operacji wojskowej w Iranie, mającej na celu odbicie amerykańskich zakładników.

Na środowej konferencji prasowej Rex Tillerson odmówił dyskusji na temat tego, czy nazwał prezydenta głupkiem. „Tego nie rozumiem w Waszyngtonie. Nie jestem stąd. Tam, skąd pochodzę, nie zajmujemy się takimi bzdurami. To niczemu nie służy, jedynie tylko stwarzaniu podziałów" – powiedział Tillerson.

Korespondencja z Nowego Jorku

Relacje między nimi stały się tak napięte, że w ubiegłym tygodniu Rex Tillerson zwołał konferencję prasową, żeby zaprzeczyć przypuszczeniom, że ma zamiar zrezygnować ze stanowiska. To jednak tylko spotęgowało przekonanie, że źle się dzieje między prezydentem a szefem dyplomacji.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Jest decyzja Senatu USA ws. pomocy dla Ukrainy. Broń za miliard dolarów trafi nad Dniepr
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Polityka
Argentyna: Javier Milei ma nadwyżkę w budżecie. I protestujących na ulicach
Polityka
Świat zapomniał o Białorusi. Co na to przeciwnicy dyktatora?
Polityka
Wybory do PE. Czy eurosceptycy zatrzymają integrację?
Polityka
Wiceminister obrony Rosji zatrzymany za łapówkę. Odpowiadał za majątek armii