„Porażka cieszącego się zaufaniem (Angeli Merkel) Volkera Kaudera w głosowaniu na szefa klubu parlamentarnego CDU/CSU to cios dla kanclerz" – pisze Nico Fried w „Sueddeutsche Zeitung". Jego zdaniem wynik głosowania jest dla Angeli Merkel upokorzeniem.
„Klub parlamentarny chadeków odmówił Merkel we wtorek współpracy w sposób, na jaki nie odważył się nigdy przedtem w minionych 13 latach" – ocenia Fried. Jego zdaniem zwycięstwo Brinkhausa nad Kauderem jest „cezurą w karierze Merkel jako niemieckiej kanclerz". Wynik głosowania jest upokorzeniem dla Merkel oraz dla szefa CSU Horsta Seehofera, który wysunął kandydaturę Kaudera wspólnie z niemiecką kanclerz. Teraz Merkel nie może być pewna poparcia ze strony własnych ludzi i nie może rządzić dalej tak, jakby się nic nie stało – uważa Fried. Jego zdaniem szefowa rządu powinna rozważyć możliwość postawienia w Bundestagu wniosku o wotum zaufania.
Jasper von Altenbockum we „Frankfurter Allgemeine Zeitung" nazywa Merkel „lame duck" (kulawa kaczka - w krajach anglosaskich terminem tym określa się polityka, który odchodzi z urzędu piastując go jedynie do czasu, gdy przybędzie jego następca – red).
„Niespodziewane zwycięstwo Ralpha Brinkhausa miało pokazać Merkel, że jej czas dobiega końca" – podkreśla komentator. Merkel i Kauder przestali panować nad sytuacją – uważa Altenbockum. Jego zdaniem w przypadku Merkel trudno mówić o wyczerpaniu. „Chodzi raczej o to, że autorytet (polityka) kurczy się nieuchronnie wtedy, gdy rysuje się koniec jego kadencji" – tłumaczy komentator FAZ.
O „pożegnaniu z Merkel" pisze Sebastian Fischer w internetowym wydaniu „Spiegla". „Koalicja CDU/CSU z SPD nie ma przed sobą przyszłości" – ocenia. Tracąc kontrolę nad klubem parlamentarnym, Merkel utraciła „najpewniejszy instrument władzy kanclerskiej". „Przez 13 lat Merkel mogła liczyć na wiernego Kaudera. Teraz będzie musiała za każdym razem walczyć o większość (w klubie). To wygląda prawie jak rząd mniejszościowy" – czytamy w „Spieglu".