To jeszcze nie przełom, ale wyraźna zmiana tonu. Kanclerz Angela Merkel już nie wyklucza, że budowa Nord Stream 2 będzie objęta sankcjami w związku z próbą otrucia Aleksieja Nawalnego, zwanego w Niemczech najczęściej krytykiem Kremla. Przekazał to w poniedziałek jej rzecznik. Chwilę później pojawiła się informacja z berlińskiego szpitala Charité: stan rosyjskiego opozycjonisty, który jest tam leczony, się poprawił. Wybudzono go ze śpiączki farmakologicznej, reaguje na głos. Nadal nie wiadomo, jakie będą długofalowe skutki poważnego zatrucia.
Jeszcze w sierpniu wydawało się, że Nord Stream 2 (NS2) jest niezagrożony, że lada moment, pewnie w 2021 r., czyli i tak z opóźnieniem, bo miało się to stać pod koniec zeszłego roku, przywódcy Rosji i Niemiec przetną wstęgę i gaz rosyjski popłynie na Zachód jeszcze większym strumieniem.
Teraz jednak zatrzymania budowy, na dobre lub przynajmniej wstrzymania na wiele miesięcy, domagają się czołowi politycy zarówno z rządzącej CDU, jak i z opozycji. Ale wciąż nie ma decyzji.
Na polityków naciskają media, znaczna ich część jest od dawna krytycznie nastawiona do metod stosowanych przez Kreml wobec przeciwników w kraju i za granicą. A próba otrucia Nawalnego jeszcze je zmotywowała. Komentarze nawołujące do rezygnacji z NS2 ukazują się w tabloidzie „Bild", konserwatywnym dzienniku „Frankfurter Allgemeine Zeitung" czy lewicowym „Süddeutsche Zeitung". Nawet biznesowy dziennik „Handelsblatt" opublikował taki komentarz, choć zrównoważył go innym napisanym przez ważniejszego w hierarchii gazety dziennikarza, który uważa, że „w polityce nie można się kierować złością", w tym złością na Putina – z nim trzeba nadal ubijać interesy.
– To była brutalna próba mordu, z założeniem, że [Nawalny] będzie umierał w mękach i na oczach wszystkich – mówił w niedzielę telewizji publicznej Norbert Röttgen, szef Komisji Spraw Zagranicznych Bundestagu. I kandydat na szefa chadeckiej CDU, choć raczej nie faworyt. Röttgen domaga się stanowczo zatrzymania budowy NS2, podobnie jak kilku innych polityków CDU, dołączyła do nich teraz nawet szefowa partii i szefowa resortu obrony Annegret Kramp-Karrenbauer.