Mają mieć silniki o minimalnej mocy 120 kW, zasięg co najmniej 250 km, automatyczną klimatyzację i fabryczny system audio z Bluetooth. To parametry aut na prąd, które chce kupić Centrum Obsługi Kancelarii Prezydenta, które rozpisało właśnie przetarg na dostawę 12 samochodów, w tym trzech elektrycznych.
Do czego będą służyć? „Nowe samochody elektryczne kupowane są w celu zapewnienia obsługi transportowej Kancelarii Prezydenta RP i Centrum Obsługi KPRP" – odpisało nam enigmatycznie biuro prasowe kancelarii. Dodało, że „obsługę transportową prezydenta RP zapewnia Służba Ochrony Państwa", więc można się domyślać, że do aut elektrycznych raczej nie wsiądzie Andrzej Duda.
Po ich zakupie flota aut na prąd kancelarii głowy państwa powiększy się do czterech egzemplarzy. Pierwsze BMW i3 kupiła w styczniu. W Pałacu Prezydenckim odbyła się wówczas specjalna konferencja, podczas której prezydent podkreślał, że Polska jest w pełni gotowa, aby móc konkurować z rozwiniętymi państwami Europy Zachodniej w kategorii elektromobilności.
Mimo to poseł PO Krzysztof Brejza obawia się, że nowe nabytki urzędu głowy państwa będą głównie stać w garażu. – Bez szybkiego rozwoju sieci stacji ładowania te dość drogie pojazdy będą traktowane jak gadżety. Powodem jest ich niewielki zasięg – uzasadnia.
Ale prezydenccy urzędnicy mają związane ręce. Ustawa o elektromobilności, którą w styczniu przyjął Sejm, ma pomóc w spełnieniu planów rządu, by już za siedem lat na polskich drogach jeździło milion aut na prąd. A do 1 stycznia 2020 roku 10 proc. floty naczelnych i centralnych organów administracji powinny stanowić auta elektryczne. W 2025 r. ma być ich już połowa.