"Rzeczpospolita": Jak pan ocenia rok prezydentury Andrzeja Dudy?
Krzysztof Brejza, poseł PO, członek komisji śledczej ds. Amber Gold: Ten rok pokazał dramatyczny rozdźwięk pomiędzy tym, co Andrzej Duda deklarował w kampanii, a tym, co w rzeczywistości pokazał.
Większości Polaków ta prezydentura się podoba, co pokazują sondaże.
Prezydent udowodnił, że jest całkowicie uzależniony od swojego środowiska politycznego, a tak naprawdę od posła Jarosława Kaczyńskiego i nie jest w stanie podjąć żadnej samodzielnej decyzji bez jego akceptacji. Trudno w to uwierzyć, mając na uwadze, że prezydent Duda jest doktorem prawa i związany jest z tak szacowną uczelnią jak Uniwersytet Jagielloński. Zdumienie budziło to, że prezydent nie wsłuchuje się w głos doktryny, autorytetów prawniczych, nawet nie realizuje dziedzictwa swojego mentora śp. Lecha Kaczyńskiego, a jedynie podąża za głosem partyjnej propagandy. Prezydent Duda przez złośliwych nazywany jest notariuszem rządu, a ja bym powiedział, że prezydent zachowuje się, jakby był ubezwłasnowolniony.
PiS podobne zarzuty stawiał wcześniej prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu.