Sejm nie oszczędza, teraz nowe tablice elektroniczne

Nowe tablice do prezentacji wyników głosowań będą kosztować aż 2 mln zł. W internecie można je kupić taniej.

Aktualizacja: 08.08.2018 06:50 Publikacja: 07.08.2018 18:17

Ostatni raz sejmowe ekrany wymieniono w 2010 r. Stare trafiły na złom. Teraz Kancelaria Sejmu zapewn

Ostatni raz sejmowe ekrany wymieniono w 2010 r. Stare trafiły na złom. Teraz Kancelaria Sejmu zapewnia, że tak się nie stanie.

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

„Głosowało, za, przeciw, wstrzymało się" – te pięć słów, uzupełnionych o odpowiednie liczby, najczęściej można zobaczyć na sejmowych wyświetlaczach. Na sali obrad znajdują się dwa, po lewej i prawej stronie. W 2019 r. zostaną wymienione na nowe, każdy w cenie miliona zł. Dlaczego jest tak wysoka? Bezskutecznie stara się to ustalić opozycja.

Pozycja „zakup wyświetlaczy wielkoformatowych" za 2 mln zł znalazła się w projekcie budżetu Kancelarii Sejmu na przyszły rok. Pod koniec lipca, podczas posiedzenia Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych, poświęconego właśnie budżetowi, postanowił o nią zapytać poseł PO Tomasz Głogowski.

– Widząc tak wysoką kwotę, pomyślałem, że Kancelaria chce kupić kilkadziesiąt urządzeń, być może na potrzeby nowego budynku dla komisji sejmowych. Zapytałem szefową Kancelarii Sejmu o liczbę wyświetlaczy, a gdy udzieliła odpowiedzi, wszystkich nas zamurowało – relacjonuje „Rzeczpospolitej".

Agnieszka Kaczmarska odpowiedziała bowiem, że chodzi wyłącznie o dwa ekrany na sali plenarnej. „One coraz bardziej szwankują. Dlatego w 2019 r. postanowiliśmy zakupić dwa nowe wyświetlacze na salę obrad" – takie słowa znalazły się w stenogramie z posiedzenia.

Nie wyjaśniła jednak skąd cena. A pytania o koszty są zasadne. Przeglądając ofertę sklepów internetowych, można przekonać się, że cena jednej sztuki takiego ekranu powinna zamknąć się w kilkudziesięciu tysiącach złotych. Największą oferowaną przekątną jest najczęściej 98 cali (2,49 metra), a ekrany mogą pracować przez całą dobę siedem dni w tygodniu. W zależności od producenta kosztują od ok. 50 do 70 tys. zł choć zdarzają się też modele przekraczające 100 tys. zł.

– Nie sądzę, by taki ekran musiał posiadać wyszukane funkcje. W praktyce chodzi o zakup czegoś, co rozmiarem przekracza największe telewizory – mówi poseł Głogowski.

W celu rozwiązania zagadki wysłaliśmy pytania do Centrum Informacyjnego Sejmu (CIS). Jednak odpowiedź też nie rozwiała wątpliwości.

„Prace nad projektem budżetu Kancelarii Sejmu na 2019 roku są dopiero na wstępnym etapie. Szerszy komentarz będzie możliwy po tym, jak projekt stanie się częścią ustawy budżetowej" – informuje CIS i dodaje: „Kancelaria Sejmu wybierze rozwiązanie najtańsze spośród spełniających wymogi techniczne, a dotychczas użytkowane wyświetlacze po ich demontażu z sali obrad będą nadal wykorzystywane przez Kancelarię Sejmu w miejscach nieco mniej newralgicznych: do wsparcia prac komisji sejmowych".

Zdaniem CIS obecne wyświetlacze trzeba wymienić, bo są używane od prawie dziewięciu lat, a „po takim czasie eksploatacji rośnie ryzyko awarii". I rzeczywiście dotąd wyświetlacze wymieniano z podobną regularnością.

Do największej rewolucji w Sejmie doszło w 2002 r. Wtedy zamontowano ekrany jak na owe czasy bardzo nowoczesne, bo umożliwiające emisję obrazu kolorowego. Zastąpiły wcześniejsze tablice, składające się z żółtych żaróweczek.

Te ekrany służyły do 2010 r., po czym trafiły na złom. Kancelaria Sejmu próbowała je sprzedać, a nawet przekazać nieodpłatnie, ale chętnych nie było z powodu przestarzałej już technologii. Zamontowane wtedy i używane do dziś ekrany są w technologii plazmowej.

Czy ich stan rzeczywiście jest tak zły? Z naszych informacji wynika, że głównym problemem jest charakterystyczny dla monitorów plazmowych efekt wypalania się ekranów w miejscach, gdzie statystyczne elementy wyświetlane są przez dłuższy czas.

Zakup ekranów to niejedyne w tej kadencji kontrowersyjne zamówienie dotyczące sali obrad. W ubiegłym roku informowaliśmy, że nie działa wart 4,7 mln zł nowy system do głosowania, który miał zostać zamontowany podczas specjalnie przedłużonych sejmowych wakacji. Kancelaria Sejmu zapowiadała, że start systemu może przesunąć się o kilka tygodni, jednak do dziś to nie nastąpiło. Posłowie głosują używając wiekowych maszynek, do których udało się wrócić, bo na sali zostało stare okablowanie.

„Głosowało, za, przeciw, wstrzymało się" – te pięć słów, uzupełnionych o odpowiednie liczby, najczęściej można zobaczyć na sejmowych wyświetlaczach. Na sali obrad znajdują się dwa, po lewej i prawej stronie. W 2019 r. zostaną wymienione na nowe, każdy w cenie miliona zł. Dlaczego jest tak wysoka? Bezskutecznie stara się to ustalić opozycja.

Pozycja „zakup wyświetlaczy wielkoformatowych" za 2 mln zł znalazła się w projekcie budżetu Kancelarii Sejmu na przyszły rok. Pod koniec lipca, podczas posiedzenia Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych, poświęconego właśnie budżetowi, postanowił o nią zapytać poseł PO Tomasz Głogowski.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Wojna, wybory samorządowe, protesty rolników. O czym Polacy będą mówić w Święta?
Polityka
100 dni rządu Tuska. Wyzwania i niezrealizowane obietnice
Polityka
Weto Andrzeja Dudy ws. pigułki "dzień po". "Prezydent uważa kobiety za głupie"
Polityka
Mateusz Morawiecki kontra Donald Tusk. Poszło o walkę z inflacją
Polityka
Wybory do PE: Zmiany na listach PiS. Patryk Jaki wystartuje ze Śląska?