Skąd taka popularność partii Sługa Narodu, o której jeszcze pół roku temu nikt nie słyszał?
O partii nikt nie słyszał, ale każdy słyszał o serialu „Sługa narodu" i o Wołodymyrze Zełenskim. Partia zawdzięcza takie wyniki w sondażach popularności prezydenta, który ma ogromne poparcie. Wiele wskazuje też na to, że popularność ugrupowania jeszcze wzrosła, gdy prezydent zaczął jeździć po regionach i „robić porządki". Ukraińscy publicyści twierdzą, że wobec zwykłych ludzi i urzędników zachowuje się jak przywódca Białorusi Aleksander Łukaszenko, a wobec mediów jak prezydent USA Donald Trump, z kolei dla biznesu stara się być jak prezydent Francji Emmanuel Macron. Próbuje łączyć w sobie kilka różnych styli.
Część ukraińskich publicystów twierdzi, że serial był dobrze przemyślaną akcją polityczną.
Gdyby tak było, autorzy tego filmu i osobiście Zełenski mogliby się tym szczycić. Nie ma potrzeby tego ukrywać, bo to sukces. Znam to środowisko i wiem, że nie była to jakaś wcześniej zaplanowana operacja. To filmowcy, nie mają długoterminowych strategii. Piszą scenariusz do jutrzejszego odcinka, ale nie wiedzą, co będzie w kolejnych. Działają sytuacyjnie i nic nie planują. Szef prezydenckiego biura (tak się nazywa teraz administracja prezydenta Ukrainy – przyp. red.) Andrij Bohdan niedawno dobrze zobrazował mechanizm działania tej ekipy. Powiedział, że dużo improwizują i przeważnie nic nie planują. To ich styl myślenia.
Czy to dobrze dla Ukrainy, że po niedzielnych wyborach w rękach tej improwizującej partii może znaleźć się cała władza?