Reklama

Wołodymyr Fesenko: Nie wiemy, co będzie w kolejnych odcinkach Sługi Narodu

To filmowcy, działają intuicyjnie i nic nie planują. To ich styl myślenia – mówi „Rzeczpospolitej" Wołodymyr Fesenko, czołowy ukraiński politolog.

Publikacja: 21.07.2019 19:37

Wołodymyr Fesenko jest szefem kijowskiego centrum badań politycznych Penta

Wołodymyr Fesenko jest szefem kijowskiego centrum badań politycznych Penta

Foto: shutterstock

Skąd taka popularność partii Sługa Narodu, o której jeszcze pół roku temu nikt nie słyszał?

O partii nikt nie słyszał, ale każdy słyszał o serialu „Sługa narodu" i o Wołodymyrze Zełenskim. Partia zawdzięcza takie wyniki w sondażach popularności prezydenta, który ma ogromne poparcie. Wiele wskazuje też na to, że popularność ugrupowania jeszcze wzrosła, gdy prezydent zaczął jeździć po regionach i „robić porządki". Ukraińscy publicyści twierdzą, że wobec zwykłych ludzi i urzędników zachowuje się jak przywódca Białorusi Aleksander Łukaszenko, a wobec mediów jak prezydent USA Donald Trump, z kolei dla biznesu stara się być jak prezydent Francji Emmanuel Macron. Próbuje łączyć w sobie kilka różnych styli.

Część ukraińskich publicystów twierdzi, że serial był dobrze przemyślaną akcją polityczną.

Gdyby tak było, autorzy tego filmu i osobiście Zełenski mogliby się tym szczycić. Nie ma potrzeby tego ukrywać, bo to sukces. Znam to środowisko i wiem, że nie była to jakaś wcześniej zaplanowana operacja. To filmowcy, nie mają długoterminowych strategii. Piszą scenariusz do jutrzejszego odcinka, ale nie wiedzą, co będzie w kolejnych. Działają sytuacyjnie i nic nie planują. Szef prezydenckiego biura (tak się nazywa teraz administracja prezydenta Ukrainy – przyp. red.) Andrij Bohdan niedawno dobrze zobrazował mechanizm działania tej ekipy. Powiedział, że dużo improwizują i przeważnie nic nie planują. To ich styl myślenia.

Czy to dobrze dla Ukrainy, że po niedzielnych wyborach w rękach tej improwizującej partii może znaleźć się cała władza?

Reklama
Reklama

Większości partyjnej nie będzie, to arytmetycznie nie jest możliwe. Połowa deputowanych Rady Najwyższej jest wybierana z list partyjnych. Nawet jeżeli ich najlepszy wynik w sondażach (ok. 50 proc.) się potwierdzi, będą mogli liczyć na 135–140 mandatów. Reszta jest wybierana w jednomandatowych okręgach wyborczych, szacuje się, że w najkorzystniejszych okolicznościach mogą liczyć na 70 mandatów. Razem więc będą posiadali ok. 210 mandatów, i to, podkreślmy, w najbardziej optymistycznym przypadku. Natomiast do większości parlamentarnej potrzeba 226 parlamentarzystów.

Czyli stronnicy prezydenta będą potrzebowali koalicjanta?

W pierwszej kolejności będą próbowali przeciągnąć do swoje frakcji niezależnych kandydatów. Jeżeli partia Gołos (liderem jest wokalista zespołu Okean Elza Swiatosław-Wakarczuk) przekroczy 5-procentowy próg wyborczy, prawdopodobnie wejdzie do koalicji ze Sługą Narodu. Innym możliwym koalicjantem jest partia Siła i Honor Ihora Śmieszkę (były szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy – przyp. red.), ale w tym przypadku przekroczenie progu wyborczego również nie jest pewne. Na wszelki wypadek pozostaje więc Batkiwszczyna Julii Tymoszenko. Problemu z koalicjantem raczej nie będzie.

Jak duży wpływ na parlament będzie miał oligarcha Ihor Kołomojski. To jego stacja 1+1 emitowała serial „Sługa narodu", to z nią od lat był związany obecny ukraiński przywódca.

Jakiś wpływ jest, ale bardzo niewielki. Po wyborach role się odwróciły, Kołomojski znał aktora kabaretowego, ale nie wie, jak rozmawiać z prezydentem Zełenskim. Prezydent też nie wie, jak rozmawiać ze swoim byłym partnerem biznesowym. Status jest obu inny. Obecne ich relacje są mocno napięte, a kontakt mocno ograniczony. To Andrij Bohdan ma największy wpływ na prezydenta, mówi się nawet, że jest jego suflerem. Nazywano go prawnikiem Kołomojskiego i przyjacielem Andrija Portnowa (były zastępca szefa administracji zbiegłego do Rosji prezydenta Wiktora Janukowycza – red.). Pewne jest jedno, Bohdan gra obecnie własną grę i na własnych zasadach. Ma największą styczność z polityką ze wszystkich członków ekipy Zełenskiego. Dlatego ma taki wpływ, bo prezydent jest w trakcie zdobywania doświadczenia.

A czy prezydent Zełenski zdaje sprawę z tego, że to on, a nie szef jego biura, będzie musiał sprostać oczekiwaniom milionów Ukraińców? Przecież będąc dzisiaj bohaterem, jutro może zostać wrogiem publicznym numer jeden.

Reklama
Reklama

Podjął poważne ryzyko i wszystko wskazuje na to, że się go nie boi. Czy zdaje sobie sprawę z ciężaru odpowiedzialności, który na nim leży? Pewnie tak, ale tylko teoretycznie.

Od ponad pięciu lat na wschodzie Ukrainy toczy się jednak prawdziwa, a nie teoretyczna wojna. Czy w Słudze Narodu mają jakąś strategię co do tego, jak rozmawiać z Władimirem Putinem?

Z tego co obserwuję, nie ma strategii, jest taktyka. Polega na tym, by iść do celu małymi krokami. Jednym z głównych celów jest uwolnienie ukraińskich marynarzy (zaatakowani i zatrzymani przez Rosję w Cieśninie Kerczeńskiej w listopadzie 2018 roku – red.), rozmowy trwają, Rosja się targuje i gra na czas. Jeżeli chodzi o Donbas, udało się dojść do porozumienia i wycofać siły w Stanicy Ługańskiej. Od niedzieli ma obowiązywać zawieszenie broni, jeżeli się utrzyma, można będzie rozmawiać o kolejnych krokach. Na razie to jest plan maksimum.

Rozmowa odbyła się przed ogłoszeniem wyników

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Reforma PIP: Gra o miliardy z KPO, decydującą rolę odegra PiS?
Polityka
PiS chce przekonać młodzież. Partia Kaczyńskiego odwołuje się do pomysłu Charliego Kirka
Polityka
Kaczyński mówi, że PiS będzie chciał przekonywać do siebie głosujących na Brauna
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Polityka
Polska ma być na rok zwolniona z relokacji migrantów. Rząd ogłasza sukces
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama