O projekcie, który wpłynął do Sejmu w poniedziałek wieczorem, pierwsza poinformowała „Rzeczpospolita". Przewidywał on, że pensje najważniejszych osób w państwie będą ustalane według wzorów uwzględniających aktualny stan gospodarki. W przypadku recesji pensje by spadły. Jednak w obecnej sytuacji ustawa oznaczałaby średnio 4–5 tys. zł podwyżki.

Oprócz członków rządu i prezydenta większe pieniądze mieli dostać m.in. posłowie i wojewodowie. Pensję miała też zacząć pobierać pierwsza dama.

Projekt spowodował ostrą krytykę opozycji i mediów, także tych posądzanych o sympatię do PiS. W efekcie już we wtorek można było dostrzec symptomy świadczące o wahaniu kierownictwa partii. W wieczornym głosowaniu nad uzupełnieniem porządku obrad o ten punkt nie wzięła udziału premier Beata Szydło. Później zwróciła się do Klubu PiS, by w trakcie prac w Sejmie zmniejszył wymiar jej podwyżki, która miała wynosić ponad 7 tys. zł.

Szydło sprawiała wrażenie zaskoczonej wymiarem podwyżki, choć z informacji „Rzeczpospolitej" wynika, że projekt powstawał w rządzie. Do Sejmu trafił jako poselski tylko po to, by skrócić ścieżkę legislacyjną.

W środę zebrało się kierownictwo partii. Zaważył głos prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. – Podpisałem pismo w sprawie wycofania projektu – potwierdza poseł wnioskodawca Łukasz Schreiber z PiS. – Nie ma akceptacji społecznej dla tej zmiany, więc zdecydowaliśmy się jej nie przeprowadzać – dodaje.