Sondaż: Kto powinien zostać premierem po wyborach?

Elektorat PiS chce, by po wyborach Mateusz Morawiecki był szefem rządu.

Aktualizacja: 04.07.2019 10:36 Publikacja: 03.07.2019 18:50

Sondaż: Kto powinien zostać premierem po wyborach?

Foto: AFP

Wciąż nie wiadomo, kiedy odbędą się wybory do parlamentu – najbardziej prawdopodobny termin to niedziela, 13 października. IBRiS na zlecenie „Rz" zapytał Polaków o to, kogo widzieliby w roli premiera. Zwycięża Mateusz Morawiecki, ale największa grupa badanych (35,6 proc.) nie wie, kto powinien po jesiennym głosowaniu zostać szefem rządu. W badaniu zastosowano dwa warianty - spontaniczny, w którym badani sami wskazywali kandydatów na premiera i ograniczony, w którym wybierali z proponowanej listy. W drugim wariancie zwraca uwagę znacznie lepszy wynik Władysława Kosiniaka-Kamysza, tak jakby respondenci sami nie mieli zamiaru go zgłaszać, ale gdy im sie to nazwisko zaproponuje, chętnie je wskazują.

Nasi prezes i premier

W wariancie spontanicznym Mateusza Morawieckiego jako przyszłego premiera popiera 89 proc. wyborców PiS z 2015 roku. Co ciekawe, niskie wskazania w tej „konkurencji" notuje prezes PiS – Jarosław Kaczyński. W elektoracie PiS, na stanowisku premiera widziałby go zaledwie 1 proc. wyborców, podczas gdy np. wśród głosujących na Kukiz'15 – 16 proc.

– Wskazania pierwszego miejsca Mateusza Morawieckiego jest trochę pójściem na łatwiznę przez badanych– analizuje politolog, prof. Ewa Marciniak. – Po prostu łatwo jest wyobrazić sobie Morawieckiego w roli kontynuatora, ludzie oceniają przecież przyszłe wydarzenia, posługując się aktualnym doświadczeniem - mówi.

Zdaniem prof. Marciniak „elektorat PiS jest zdyscyplinowany, jest w nim spójność i jednomyślność". Wyborcy PiS nie mają więc problemu z podążaniem za linią partii, która sprowadza się do zasady „nasz prezes – nasz premier".

Jak taki elektorat zbudować? Zdaniem politolog, poprzez działania marketingowe, politykę komunikacyjną oraz maksymalne wykorzystanie mediów masowych i bezpośrednich spotkań. – Do tego trzeba dodać politykę transferów socjalnych, która daje korzyści ekonomiczne. Czyli mamy w pigułce: wiarę w to, że się jest po słusznej stronie, oraz efekt ekonomiczny – komentuje prof. Marciniak.

Inaczej sytuacja wygląda w Platformie Obywatelskiej. Grzegorza Schetynę na stanowisku szefa rządu po wyborach widzi 4,2 proc. ogółu badanych (wariant spontaniczny). A w elektoracie PO? Zaledwie 16 proc. Co istotne, aż 48 proc. wyborców PO nie potrafi wskazać, kto powinien zostać premierem jesienią.

Wśród wyborców PiS w tej grupie znalazło się tylko 10 proc. Należy też dodać, że w sondażu publikowanym w „Rz" we wtorek, 2 lipca, ponad 28 proc. respondentów wskazało Schetynę jako lidera opozycji. Może to oznaczać brak wiary w zwycięstwo Koalicji Obywatelskiej jesienią albo małą wiarę w kompetencje Schetyny jako szefa rządu.

Nowi na horyzoncie

– To świadczy o nieufności w kompetencje zarządcze Grzegorza Schetyny, mimo że takie cechy są mu przecież przypisywane. Mówi się, że „może nie ma charyzmy, ale potrafi zarządzać" – uważa prof. Marciniak. – Trzeba więc widzieć to szerzej: to jest stanowisko tej części wyborców, która nie ma na kogo głosować, wyraz dezaprobaty dla klasy politycznej i jej liderów. To także oznaka bezradności, bo nikt nie spełnia oczekiwań.

Urzędujący premier zajmuje więc w badaniu pierwsze miejsce (32,8 proc.), a drugim jest lider PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz z wynikiem 6,6 proc. Grzegorz Schetyna zajmuje trzecie miejsce (4,2), czwarty jest Donald Tusk (3,6 proc.). W zestawieniu pojawiają się także nazwiska zarówno od dawna funkcjonujące w polityce, np. Leszek Miller, jak i całkiem nowe, np. Aleksandra Dulkiewicz.

O ile jednak po prawej stronie wyraźnie widać, że premier Morawiecki dystansuje wszystkich innych polityków, o tyle sytuacja od centrum w lewo jest dynamiczna. Odsetek osób, które nie mają zdania na temat tego, kto byłby najlepszym kandydatem/kandydatką na premiera, jest bardzo wysoki, a nazwisk „w grze" – co najmniej dziewięć.

- Trzeba pamiętać, że tylko część wyborców, tych z większym rozeznaniem w polityce, oczekuje od polityków wiarygodności i realistycznych projektów, a większa część patrzy na powierzchowne cechy: czy ktoś jest dobrym mówcą, umie się poruszać na salonach, ma łatwość nawiązywania kontaktów - punktuje prof. Marciniak.

Wciąż nie wiadomo, kiedy odbędą się wybory do parlamentu – najbardziej prawdopodobny termin to niedziela, 13 października. IBRiS na zlecenie „Rz" zapytał Polaków o to, kogo widzieliby w roli premiera. Zwycięża Mateusz Morawiecki, ale największa grupa badanych (35,6 proc.) nie wie, kto powinien po jesiennym głosowaniu zostać szefem rządu. W badaniu zastosowano dwa warianty - spontaniczny, w którym badani sami wskazywali kandydatów na premiera i ograniczony, w którym wybierali z proponowanej listy. W drugim wariancie zwraca uwagę znacznie lepszy wynik Władysława Kosiniaka-Kamysza, tak jakby respondenci sami nie mieli zamiaru go zgłaszać, ale gdy im sie to nazwisko zaproponuje, chętnie je wskazują.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Grzegorz Braun kandydatem Konfederacji w wyborach do PE
Polityka
Spięcie w Sejmie. Wicemarszałek do Bąkiewicza: Proszę opuścić salę
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS po decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces