W szeregach związków zawodowych wrze. – Postawiliśmy na PiS, bo obiecało nam, że wrócą stare zasady przechodzenia na emeryturę, czyli kobiet w wieku 60 lat, a mężczyzn – 65, oraz że prawo do emerytury uzyskają, niezależnie od wieku, także ci, którzy przepracowali określoną liczbę lat. Tymczasem okazuje się, że były to puste obietnice – mówi „Rzeczpospolitej" Jan Guz, przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.
W projekcie ustawy, jaki prezydent Andrzej Duda skierował do Sejmu, prawo do emerytury daje staż pracy – 40 lat w przypadku mężczyzn i 35 lat dla kobiet – ale dotyczy to tylko osób, które osiągnęły odpowiedni wiek: mężczyźni 65 lat, a kobiety 60.
Stosunkowo młody emeryt mógłby równocześnie pobierać świadczenia i dorabiać. Połączenie stażu pracy z wiekiem ogranicza taką możliwość.
Związkowcy psioczą także na to, że jeśli dojdzie do reformy emerytalnej, to najwcześniej zacznie się ona w 2018 r., choć mówiło się o terminie o rok wcześniejszym. – Wszystko wskazuje na to, że zrobili nas w bambuko – mówi Guz.
Jednak jego zdaniem OPZZ wychodzi ze sprawy z twarzą, bo z nim prezydent nie podpisał porozumienia o współpracy, tak jak przed wyborami porozumiał się z NSZZ „Solidarność". – Im to dopiero musi być nie w smak – przekonuje Guz.