Rzeczpospolita: W sobotę przypada 20. rocznica przyłączenia Hongkongu do Chińskiej Republiki Ludowej. Jak to się stało, że 1 lipca 1997 r. Hongkong przestał być kolonią brytyjską?
Prof. Bogdan Góralczyk: Brytyjczycy nie mieli wyjścia, musieli oddać te tereny. W 1895 r. wzięli w dzierżawę na 99 lat tzw. nowe terytoria, obejmujące 95 proc. powierzchni całej kolonii. Nie mieli kontrargumentów wobec zbliżającego się terminu końca dzierżawy. Przywódca ChRL Deng Xiaoping uznał, że nadarzył się sprzyjający moment, by odzyskać oderwany od Chin obszar. Negocjacje z Margaret Thatcher w tej sprawie zakończyły się już w grudniu 1984 r.
Jak Chińczycy zapatrywali się na przyłączenie Hongkongu do ChRL?
Ta kolonia brytyjska miała opinię kury znoszącej złote jaja. To było chińskie okno na świat. Dlatego też Mao Zedong po rewolucji kulturalnej w 1949 r. nie zajął Hongkongu. Jego powrót do macierzy był traktowany jako początek jednoczenia ziem chińskich. Przecież 20 grudnia 1999 r. Chiny przejęły portugalską enklawę Makau. Zwieńczeniem tego cyklu, w opinii władz w Pekinie, ma być pokojowe zjednoczenie z Tajwanem. W Europie nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale w 1997 r. Hongkong generował ok. 16 proc. PKB całych Chin, obecnie – 3 proc. To pokazuje, iż wbrew obawom sprzed 20 lat, że Chiny skomunizują Hongkong, zaszedł odwrotny proces. Następuje błyskawiczna hongkongizacja Chin – to znaczy urynkowienie, wprowadzanie mechanizmów kapitalistycznych do ciągle komunistycznej z nazwy i ducha ChRL.
Tylko że we wrześniu 2014 r. w Hongkongu wybuchła tzw. rewolucja parasolkowa.