Zupełnie inaczej jest z ogłoszonymi w piątek zmianami w ordynacji w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Modyfikacje w ordynacji są krytykowane zarówno po prawej, jak i lewej stronie sceny politycznej, a główny zarzut dotyczy tworzenia systemu dwupartyjnego i ustawiania „pod siebie" reguł gry przez PiS. Bo nowa ordynacja może doprowadzić do zwiększenia liczby mandatów na ścianie wschodniej, gdzie PiS jest silny. Zostały one zaprezentowane w ubiegły piątek, bez wcześniejszych zapowiedzi ze strony obozu władzy.
Opozycja podejrzewa, że posiedzenie będzie dwudniowe, a partia rządząca w ostatniej chwili zdecyduje o wprowadzeniu pod obrady tych zmian. Nieoficjalne informacje o takim scenariuszu podało już we wtorek wczesnym popołudniem Radio RMF. – Posiedzenie Sejmu będzie dwudniowe i wejdzie ordynacja – przewidywał w niedzielę Marek Sawicki z PSL, były minister rolnictwa. Jak przekonywał, PiS chce odwrócić w ten sposób uwagę od kwestii praworządności. We wtorek w Brukseli odbyło się wysłuchanie w sprawie art. 7. Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się w maju 2019 roku, czyli projekt zmian w ordynacji wyborczej nie musi być procedowany w ekspresowym tempie.
Ale przedstawiciele opozycji, z którymi rozmawialiśmy, mają jeszcze jedną teorię dotyczącą zwołania tego nadzwyczajnego posiedzenia. I nie ma to mieć nic wspólnego z ustawami. – To nie będzie długie posiedzenie, ale wystarczająco długie, by prezes PiS Jarosław Kaczyński mógł pojawić się publicznie po pobycie w szpitalu. To będzie wyraźny sygnał do partii, że wszystko jest tak, jak było wcześniej – mówi o zwołaniu w trybie pilnym posiedzenia ważny polityk opozycji. W środę planowane są tylko dwa bardzo krótkie bloki głosowań – o 9.00 i 13.00. Ten drugi potrwa ok. 30 minut.
Prezes PiS wziął udział w ubiegłotygodniowej naradzie kierownictwa na Nowogrodzkiej. To po niej wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki przyznał oficjalnie w rozmowie z dziennikarzami, że PiS poprze reformę nauki wicepremiera Jarosława Gowina. Głosowanie nad nią planowane jest 3 lipca. Ale lider obozu Zjednoczonej Prawicy po powrocie ze szpitala przy ul. Szaserów – gdzie przebywał blisko 40 dni – nie pojawiał się ani nie wypowiadał publicznie. Krótkie posiedzenie w tym tygodniu może zmienić ten stan rzeczy.