PiS podkreśla, że nie rezygnuje ze zmian w samorządach. Opozycja ma jednak własne pomysły, z których najważniejszy dotyczy ograniczeń nie tylko dla wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, ale też dla posłów. Politycy opozycyjnych partii co prawda nie ufają intencjom partii rządzącej, ale i tak te ostrożne deklaracje to nowy element dyskusji o samorządach.
– Jeżeli pan Kaczyński proponuje dwukadencyjność, to może warto byłoby posłuchać suwerena, który domaga się – jak w jednym z niedawnych sondaży – ograniczenia kadencji posłów. Jeśli ma szczere intencje, to niech zaproponuje dwukadencyjność powszechną – mówi „Rzeczpospolitej" rzecznik PSL Jakub Stefaniak. – Jeśli dwukadencyjność dla parlamentarzystów byłaby na stole, to rozmawiajmy – dodaje ludowiec. Zastrzega jednak, że generalnie PSL nie jest za ograniczeniem praw obywatelskich, czyli wprowadzeniem dwukadencyjności w samorządach – tłumaczy.
Pogląd o dwukadencyjności dla posłów jest bardziej rozpowszechniony. – Uważam, że dwukadencyjność należałoby rozszerzyć nie tylko na samorządowców, ale na wszystkie inne funkcje wybieralne, w tym posłów – mówi nam Piotr Apel z ruchu Kukiz'15. – My jako Kukiz'15 jesteśmy otwarci na rozmowy o zmianie konstytucji, w tej i wielu sprawach – dodaje Apel, nawiązując do wątpliwości, czy taką zmianę można przeprowadzić na gruncie obecnej konstytucji.
Z kolei Nowoczesna ma zapisaną dwukadencyjność posłów i senatorów w swoim programie przyjętym we wrześniu 2015 r. „Ograniczymy liczbę kadencji posłów do dwóch. Także prezydenci miast, burmistrzowie i wójtowie będą mogli sprawować funkcję przez maksimum dwie kadencje, ale wydłużone, pięcioletnie (dziś trwają cztery lata)" – czytamy w nim. Przedstawiciele partii Petru są jednak ostrożni: – Jeśli nie jest rozważany temat dwukadencyjności wstecz, to otwiera się pole do dyskusji. Problem polega na braku zaufania do PiS w Sejmie. Ostateczne decyzje podejmiemy po przedstawieniu projektu przez PiS – mówi Marek Sowa.
Platforma też zachowuje w tej sprawie ostrożność. – Jeżeli z tym mechanizmem poszłyby elementy związane z wydłużeniem kadencji, z kwestiami na przykład decentralizacji, a nie centralizacji, to możemy o tym rozmawiać. Na razie nie wierzymy w żadną deklarację Jarosława Kaczyńskiego – mówił Borys Budka w czwartek w Radiu ZET.