Kosiniak-Kamysz: Horda ludzi PiS skoczyła na spółki

Nie wygramy wyborów samorządowych, idąc pod rękę z liberałami – mówi Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL.

Aktualizacja: 30.04.2018 09:36 Publikacja: 29.04.2018 18:24

Kosiniak-Kamysz: Horda ludzi PiS skoczyła na spółki

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

Rzeczpospolita: Dlaczego PSL na wybory samorządowe nie współtworzy Zjednoczonej Opozycji z PO i Nowoczesną?

Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL: Bycie anty-PiS-em nie wystarczy – powtarzam to od wygranych przez PiS wyborów.

PSL nie jest częścią frontu anty-PiS?

Dziś wspólny start PSL na listach z PO i Nowoczesną oznaczałby pewną wygraną PiS w kolejnych wyborach. Nasi wyborcy by takiego sojuszu nie zaakceptowali. Taki scenariusz pogrzebałby też szanse na osłabienie PiS.

Jednoczenie się przeciwko PiS może okazać się nieskuteczne?

Badania pokazują, że tylko PSL może odebrać PiS głosy na wsi i w mniejszych miastach. Nie zrobimy tego, idąc pod rękę z liberałami. Nie oznacza to, że nie widzę potrzeby budowania szerokiego bloku wyborczego. Jest przestrzeń dla koalicji społecznej współtworzonej, np. z ruchami miejskimi i wiejskimi.

Kiedy PSL ogłosi kandydatów na prezydentów miast?

Nie odsłaniamy teraz wszystkich kart, bo nie musimy. W PiS zdecydowano się na prezentację kandydatów, bo są w defensywie. Od zmiany premiera co rusz wybucha nowy pożar. A oni zamiast go zgasić, dolewają jeszcze benzyny. Grunt pod nogami pali się im na tylu frontach, że gotowi byli zwołać naprędce prezentację kandydatów, byleby tylko przykryć protest w Sejmie czy skandale z nagrodami. To nie jest poważne traktowanie mieszkańców tych miast i odbije się to PiS-owi czkawką. Gdzieś po drodze utracili słuch społeczny. Zamknęli się w Warszawie i zapomnieli, że to nie cała Polska. Że zwykłe życie toczy się także poza stolicą. Nie pomogą krótkie weekendowe wypady polityków w teren, gdzie zamiast rozmowy z mieszkańcami mamy odczytywanie pytań z kartki. Nikt tego nie kupi.

Patryk Jaki ma szansę pokonać w stolicy kandydata PO, a Małgorzata Wassermann wygrać w Krakowie?

Wystawienie Patryka Jakiego w Warszawie to unik. W razie jego wygranej ogłoszą wielki sukces PiS, za porażkę odpowiadać będzie tylko Zbigniew Ziobro. Nie oznacza to, że można lekceważyć tę czy inne kandydatury. Już był kandydat, który zwycięstwo miał w kieszeni, jeżeli „po pijanemu nie przejedzie na pasach zakonnicy", i wszyscy wiemy, jak się to skończyło. Obserwując początki kampanii w największych miastach, trochę mnie dziwi, że opozycja nie wyciągnęła wniosków z tamtej lekcji.

Jakub Stefaniak będzie kandydatem PSL na prezydenta Warszawy?

Nie jest tajemnicą, że Stefaniak jest w grze o stolicę. Po tym, co w tym tygodniu pokazali kandydaci PO i PiS, powstaje dość duże pole dla trzeciego kandydata, który rozpocznie dialog z warszawiakami, a nie monolog ze swoimi kontrkandydatami.

W Krakowie poprzecie Jacka Majchrowskiego?

W moim rodzinnym Krakowie popieramy oczywiście Jacka Majchrowskiego, który – mam nadzieję – po weekendzie majowym ogłosi swój start. I dostanie poparcie od wszystkich sił opozycyjnych – od PSL, SLD, PO, Nowoczesnej aż po ruchy miejskie. Tylko tak zatrzymamy PiS przed podbiciem Krakowa.

Dlaczego PSL zarzuca PiS, że zatrudnia samorządowców w spółkach Skarbu Państwa, skoro sami również nie ukrywaliście zatrudnienia swoich? Pamiętamy choćby listę „Pulsu Biznesu" i 400 członków i znajomych PSL na państwowym garnuszku.

Przy tym, co dziś wyprawia PiS, PSL to był mały Miki. Twitterowa akcja naszej młodzieżówki obnażyła hipokryzję PiS, które obiecywało pracę i pokorę, a okazało się, że chodziło im o pensje i premie. Młodzi ludowcy dowiedli jeszcze czegoś: pokazali, że w internecie, który dotąd uchodził za bastion PiS, Dawid może wygrać z Goliatem.

Czy rzeczywiście akcją „Sami swoi" pokazujecie coś nowego? Wcześniej „sami swoi" również byli zatrudniani przez rządzących.

Niby media lokalne opisywały wcześniej samorządowców PiS w spółkach Skarbu Państwa, ale ograniczały się wyłącznie do swoich regionów. Młodzi ludowcy, chyba jako pierwsi. pokazali, jak to naprawdę wygląda w całej Polsce. Akcją „Sami swoi" obnażyli gigantyczną skalę skoku samorządowców PiS na spółki Skarbu Państwa. I to całej hordy.

Brał pan udział w rozmowach z opiekunami osób niepełnosprawnych za rządów PO-PSL. Jak długo na rządzących i rozwiązanie problemu musieli czekać opiekunowie za rządów Donalda Tuska?

Wtedy protest wybuchł, pamiętam dokładnie, 19 marca. Od razu przyjechałem do protestujących do Sejmu. Premier był wtedy na szczycie w Brukseli. Tuż po jego powrocie byliśmy już razem w Sejmie. Potem szybkie konsultacje z ministrem finansów i następnego dnia z powrotem do Sejmu z konkretnymi propozycjami. 23 marca, czyli cztery dni od rozpoczęcia protestu, pierwsza wersja ustawy była gotowa. Ostatecznie zmiany przyjęte przez parlament – czyli pierwsza z serii uzgodnionych podwyżek świadczenia pielęgnacyjnego – weszły w życie 1 maja.

Czy rządzący powinni spełnić żądania protestujących? Prezydent w rozmowie z portalem „300 polityka" powiedział, że zdumiał go sposób odrzucenia oferty i brak koncyliacyjnego podejścia protestujących.

Może to mało polityczne, ale nie chcę dziś dolewać oliwy do ognia. Spędziłem z protestującymi wiele godzin, wiem, jak trudne są takie rozmowy. Znam ich ogromnie trudną sytuację, poznałem ich bardzo osobiste historie. I kibicuję im, aby udało im się wywalczyć pomoc.

A może Polski nie stać na kolejne wygórowane żądania, tym bardziej że ogłoszony został program „piątka Morawieckiego"?

A stać nas na wydanie pół miliarda złotych na „Damę z łasiczką", której i tak nie można było wywieźć z Polski? A mamy kolejne pół miliarda na program badania dna oceanu? Są środki na zwiększanie budżetów kancelarii: Prezydenta, Premiera, Sejmu i Senatu? Bo na to PiS znalazł pieniądze. Jak się wydaje głupio, to nic dziwnego, że później brakuje.

Elżbieta Rafalska i Beata Szydło zawiodły? PSL będzie za ich odwołaniem?

Nie popieraliśmy i nie będziemy popierać tego rządu, nie mamy powodu, żeby bronić jego ministrów, ale dziś najważniejsza jest pomoc dla osób niepełnosprawnych i ich opiekunów.

A dlaczego PSL chce odwołania ministra Glińskiego?

Za gigantyczny transfer publicznych pieniędzy, chyba największą w historii wolnej Polski jednorazową wpłatę na konto książąt Czartoryskich. Pół miliarda złotych za prawa do obrazu „Dama z łasiczką" i innych dóbr książąt Czartoryskich, których i tak nie można było wywieźć z Polski. Za to powinien być natychmiast odwołany, choć zarzutów mamy więcej. To on jako minister kultury odpowiada za upolitycznienie telewizji publicznej i innych instytucji kultury czy brak kontroli nad Polską Fundacją Narodową.

Czy nie jest tak, że ministerstwo zrobiło dobry interes dla Polaków, a to co dzieje się z prywatnymi pieniędzmi, to nie sprawa ministra Glińskiego?

Dobry interes? Przecież tej kolekcji i tak nie można było wywieźć z Polski. W poprzedniej kadencji z inicjatywy PSL uchwalono Listę Skarbów Dziedzictwa, która miała nas chronić właśnie w takich sytuacjach. Już wtedy PiS miał wątpliwości, czy aby zbyt mocno nie ograniczamy praw posiadaczy zabytków. A po przejęciu władzy minister kultury zamiast skorzystać z przysługujących mu nowych uprawnień, decyduje o przelaniu środków publicznych na prywatne konto książąt Czartoryskich. Coś tu jest nie tak.

Spodziewa się pan, że prokuratura rozwieje wątpliwości wokół okoliczności sprzedaży muzealiów Czartoryskich?

Czy podejdzie do niej bezstronnie? Można mieć wątpliwości. Dlatego uważam, że aferą Glińskiego powinien zająć się Sejm.  

Rzeczpospolita: Dlaczego PSL na wybory samorządowe nie współtworzy Zjednoczonej Opozycji z PO i Nowoczesną?

Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL: Bycie anty-PiS-em nie wystarczy – powtarzam to od wygranych przez PiS wyborów.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Po słowach Sikorskiego Kaczyński ostrzega przed utratą przez Polskę suwerenności
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Dyrektor pisała: "Taki sobie wybrałam"
Polityka
Konfederacja o exposé Sikorskiego: Polska polityka zmieniła klęczniki
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Nieoficjalnie: Jacek Kurski na listach PiS