Reklama

Plan „B” Łukaszenki

Rządowa telewizja w Mińsku wprost oskarża Litwę i administrację Joego Bidena o udział w spisku i planowanym zamachu na dyktatora.

Aktualizacja: 26.04.2021 19:38 Publikacja: 26.04.2021 19:02

Plan „B” Łukaszenki

Foto: AFP

Białoruska telewizja rządowa ONT przedstawiła w niedzielę wieczorem szczegóły przygotowywanego zamachu na urzędującego od 1994 roku Aleksandra Łukaszenkę.

– Jestem winny udziału w spisku – pokazano krótką wypowiedź Aleksandra Feduty, politologa i literaturoznawcy, a niegdyś pierwszego rzecznika Łukaszenki. W wyniku wspólnej operacji białoruskiego KGB i rosyjskiej FSB za kratami znalazły się niedawno cztery osoby, grozi im kilkanaście lat łagrów. Dyktator oznajmił w niedzielę, że zatrzymani zostali sprowokowani przez generała białoruskiej armii, udającego przeciwnika reżimu. – Był naszym agentem, dobrze się spisał – mówił Łukaszenko w wyemitowanym materiale.

Przekonywał jednak, że plany jego morderstwa były „całkiem realne". Mówił o snajperze „wynajętym za milion dolarów" i o planowanym ostrzale prezydenckiej kolumny samochodów.

– Planowano też atak na podmiejską rezydencję, nie będę zdradzał nazwiska sponsora, ale miało być przyznane na tę operację dziesięć milionów dolarów – powiedział Łukaszenko.

Wypowiadający się w tym samym materiale profesor prezydenckiej akademii zarządzania w Mińsku Stanisław Kniaziew poszedł jeszcze dalej. Stwierdził, że „150 uzbrojonych w karabiny maszynowe samochodów terenowych" miało wedrzeć się z terytorium Litwy na Białoruś, dojechać do podmińskiej rezydencji i „rozstrzelać prezydenta". Kniaziew wykłada historię, jest absolwentem Wyższej Szkoły KGB ZSRR, a później akademii FSB w Moskwie.

Reklama
Reklama

– Nikt na Litwie nie traktuje tych kłamstw poważnie. To część prowadzonej przez Łukaszenkę kampanii propagandowej. Stosunki pomiędzy Litwą a Białorusią czy Polską a Białorusią dzisiaj są tak złe, że nawet trudno sobie wyobrazić, że kiedyś powrócą do stanu sprzed sierpnia ubiegłego roku. I nikt chyba dzisiaj nie wie, co z tym dalej robić – mówi „Rzeczpospolitej" prof. Šarunas Liekis, politolog z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie. – Po ostatnich wyborach prezydenckich Łukaszenko całkiem wpadł w ręce Moskwy. Wygląda na to, że jest już sterowany przez Putina i wypowiada publicznie niepokojące głupoty – dodaje.

Białoruska propaganda uderzyła jednak nie tylko w Litwę. Wprost zasugerowała, że za planowanym spiskiem stała administracja prezydenta USA. – Możemy podpowiedzieć Waszyngtonowi, gdzie szukać prawdy, u doradcy Bidena Michaela Carpentera, opowie, jeżeli zechce – sugerował autor materiału i zapowiedział „ujawnienie szczegółów" już w tym tygodniu.

Łukaszenko już zapowiedział, że podpisze dekret, który zwiększy uprawnienia Rady Bezpieczeństwa i upoważni ją do przyjęcia władzy w kraju, a nawet ogłoszenia stanu wojennego „w przypadku śmierci prezydenta".

– Niewykluczone, że tworzy nowy antykonstytucyjny organ władzy, na który zechce zrzucić odpowiedzialność za niepopularne decyzje. Powie później, że to nie on, lecz Rada Bezpieczeństwa zadecydowała np. o rozmieszczeniu rosyjskich baz – mówi „Rzeczpospolitej" Paweł Usow, znany białoruski politolog.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Szymon Hołownia podjął decyzję w kwestii wyborów na szefa Polski 2050
Polityka
Jarosław Kaczyński traci posłuch w PiS. Podzielonej partii przybywa problemów
Polityka
Donald Tusk: Rząd przyjmie ponownie projekt ustawy o kryptowalutach
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Polityka
Dlaczego NIK sfinansował delegację Jakuba Banasia na Białoruś?
Materiał Promocyjny
Nadciąga wielka zmiana dla branży tekstylnej. Dla rynku to też szansa
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama