Białoruś: Łukaszenko rusyfikuje Polaków w Grodnie

Władze w Mińsku ograniczają liczbę pierwszoklasistów w jedynych dwóch działających na Białorusi polskich szkołach.

Aktualizacja: 09.04.2018 20:14 Publikacja: 08.04.2018 18:37

Białoruś: Łukaszenko rusyfikuje Polaków w Grodnie

Foto: AFP

W ubiegłym tygodniu władze Grodna zdecydowały, że w polskiej szkole pozostaną jedynie dwie klasy pierwsze i że w najbliższym czasie sytuacja ta się nie zmieni. Na nic się zdały apele, wnioski i prośby rodziców przyszłych pierwszoklasistów, którzy od miesięcy walczyli o miejsce dla swoich dzieci w jedynej działającej w mieście polskiej szkole. W kursach przygotowawczych uczestniczyło 75 dzieci, a zgodnie z decyzją władz jedna klasa może przyjąć nie więcej niż 28–29 uczniów. A to oznacza, że reszta będzie musiała pójść do rosyjskiej szkoły. Rosyjskiej – ponieważ po ponad dwóch dekadach rusyfikacji pod rządami Aleksandra Łukaszenki białoruskich szkół już prawie nie nie ma. Jedynie 13 proc. uczniów szkół średnich uczy się wszystkich przedmiotów w języku białoruskim.

Zadziwiająco jest to, że władze Grodna nie mają problemu ze zwiększeniem liczby miejsc w pozostały szkołach miasta. Najlepszym przykładem jest średnia szkoła nr 39 przy ulicy Ogińskiego, w której obecnie jest aż 16 pierwszych klas.

Podobna jak w Grodnie jest sytuacja w polskiej szkole w Wołkowysku, gdzie we wrześniu pojawi się tylko jedna pierwsza klasa. Nieuznawany przez władze Związek Polaków na Białorusi alarmuje, że rodziców w Wołkowysku, których dzieci nie zmieściły się na liście pierwszoklasistów, namawiano do nieskładania ponownych wniosków o przyjęcie do szkoły i straszono wyrzuceniem z pracy.

– Władze sztucznie ograniczają liczbę pierwszoklasistów w jedynych dwóch działających na Białorusi polskich szkołach (wybudowanych za pieniądze polskiego podatnika – red.). Oprócz tego od kilku lat systematycznie zmniejszana jest liczba godzin nauczania języka polskiego jako przedmiotu w białoruskich szkołach. Obecnie jedynie 400 dzieci uczy się na Białorusi języka polskiego – mówi „Rzeczpospolitej" szefowa ZPB Andżelika Borys. – W ten sposób władze demonstrują swój stosunek do polskości. Nastawienie władz Białorusi wobec Polaków nie zmieniło się od czasów Związku Radzieckiego – dodaje.

W 2015 roku białoruskie władze zlikwidowały działającą od lat grupę polską w przedszkolu w Grodnie, jedyną taką na Białorusi. Stało się to tuż przed początkiem tak zwanej odwilży w stosunkach polsko-białoruskich. W marcu 2016 roku na Białoruś udał się były już szef MSZ Witold Waszczykowski, który przetarł wtedy drogę marszałkowi Senatu Stanisławowi Karczewskiego oraz ówczesnemu wicepremierowi Mateuszowi Morawieckiemu, którzy również odwiedzili Mińsk.

Z oficjalnych komunikatów wynika, że każdy z nich w rozmowie z Aleksandrem Łukaszenką poruszał kwestię mniejszości polskiej na Białorusi. Ale w Mińsku najwyraźniej nikt tego nie usłyszał.

Spis powszechny z 1999 r. wskazywał, że na Białorusi mieszka około 400 tys. Polaków. W ciągu dziesięciu lat liczba ta skurczyła się aż o 100 tys. W 2009 roku narodowość polską deklarowało już jedynie 295 tys. osób. Następny spis powszechny władze w Mińsku będą prowadzić w przyszłym roku.

Polaków ma tu nie być - Andrzej Poczobut mieszkający w Grodnie polski dziennikarz i działacz mniejszości polskiej na Białorusi

Rz: W ciągu ostatnich kilku lat stosunki między Mińskiem a Warszawą znacząco się poprawiły. Jak długo to potrwa bez rozwiązania kwestii polskiej na Białorusi?

Andrzej Poczobut: Trzeba o to zapytać polityków w Mińsku i Warszawie. Białoruskim władzom nie zależy na żadnym rozwiązaniu tej kwestii. Prowadzą politykę dyskryminacji i asymilacji Polaków mieszkających na Białorusi. Ograniczenie liczby miejsc w polskich szkołach jest tego jasnym dowodem.

W ten sposób wypychają polskie dzieci do rosyjskich szkół.

Wszystkie dane dotyczące edukacji i wszystkie statystyki jednoznacznie pokazują, że władze Białorusi niszczą język polski.

Jaką więc przyszłość dla mniejszości polskiej na Białorusi szykuje rządzący od ćwierćwiecza prezydent Aleksander Łukaszenko?

Białoruska SRR była jedyną republiką sowiecką, gdzie totalnie zniszczono naukę w języku polskim. W 1948 roku zamknęli ostatnią szkołę. W czasach pierestrojki nadeszła odwilż, ale szybko minęła. Dzisiaj władze w Mińsku realizują sowiecką politykę wobec mniejszości polskiej. Język polski ma być całkowicie usunięty, a Polaków na Białorusi ma nie być. Taka jest polityka Aleksandra Łukaszenki. —rozmawiał Rusłan Szoszyn

W ubiegłym tygodniu władze Grodna zdecydowały, że w polskiej szkole pozostaną jedynie dwie klasy pierwsze i że w najbliższym czasie sytuacja ta się nie zmieni. Na nic się zdały apele, wnioski i prośby rodziców przyszłych pierwszoklasistów, którzy od miesięcy walczyli o miejsce dla swoich dzieci w jedynej działającej w mieście polskiej szkole. W kursach przygotowawczych uczestniczyło 75 dzieci, a zgodnie z decyzją władz jedna klasa może przyjąć nie więcej niż 28–29 uczniów. A to oznacza, że reszta będzie musiała pójść do rosyjskiej szkoły. Rosyjskiej – ponieważ po ponad dwóch dekadach rusyfikacji pod rządami Aleksandra Łukaszenki białoruskich szkół już prawie nie nie ma. Jedynie 13 proc. uczniów szkół średnich uczy się wszystkich przedmiotów w języku białoruskim.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne
Polityka
W USA trwają antyizraelskie protesty na uczelniach. Spiker Johnson wybuczany
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami