To pierwsze ogólnonarodowe wybory po wstrząsie wywołanym rok temu przez zabójstwo dziennikarza śledczego Jána Kuciaka. Pokazały, że znaczna część Słowaków ma dość systemu, w którym centralną rolę odgrywa rządząca partia Smer, z nazwy socjaldemokratyczna.
W sobotę, w pierwszej turze, zdecydowanie zwyciężyła 46-letnia Zuzana Čaputová (40,6 proc. głosów), nowa w polityce, współzałożycielka pod koniec 2017 roku partii o wiele mówiącej nazwie Postępowa Słowacja. Okazała się najsilniejszym z kandydatów wznoszącego antykorupcyjne hasła obozu Anty-Smer.
30 marca zmierzy się ze wspieranym przez Smer Marošem Šefčovičem, od dziesięciu lat komisarzem UE (18,7 proc.). Żeby mieć jakiekolwiek szanse, musi on porzucić brukselski kostium i starać się o przychylność elektoratu nacjonalistycznego, a jak można szacować po pierwszej turze – to jedna czawarta głosów. 14,4 proc. zdobył Štefan Harabin, polityk prororosyjski i – jak pisał „Bloomberg" – antynatowski. Używał ostrej antyimigranckiej retoryki, mówił o muzułmańskich uchodźcach „gwałcących kobiety w Niemczech i Francji". Jeszcze skrajniejszy nacjonalista Marian Kotleba, przez część mediów zachodnich określany mianem neonazisty, zajął czwarte miejsce (10,4 proc.).
W wyborach nie startował prezydent Andrej Kiska, choć, jak uważa wielu analityków, miałby szansę wywalczyć reelekcję już w pierwszej turze. Był najbardziej prominentnym krytykiem dotychczasowego systemu w czasach wielkich antyrządowych demonstracji, przetaczających się przez Słowację po zabójstwie Kuciaka, który ujawniał korupcję i podejrzane powiązania polityków, biznesmenów i przestępców.
Kiska nie zgłosił się jednak do wyborów, początkowo tłumaczył, że chce się poświęcić życiu rodzinnemu. I sugerował, że po zabiciu dziennikarza obnażającego stan elit konieczne jest nowe polityczne rozdanie. Teraz można przypuszczać, że woli twardą politykę niż ograniczający się do reprezentacji i celebrowania urząd prezydenta. Prawdopodobnie myśli o stanowisku premiera. Wybory parlamentarne odbędą się najpóźniej w marcu 2020.