Nie tylko Rafał Trzaskowski wydał swoją książkę w kampanii. Zrobił to również Karol Nawrocki. Dostępna jest wyłącznie na stronie „Gazety Polskiej”. Popierany przez PiS kandydat na prezydenta, a jednocześnie prezes Instytutu Pamięci Narodowej (obecnie na urlopie), zebrał w niej swoje teksty i wystąpienia.
Członek Kolegium IPN: Zaciera się rola polityczna i rola urzędnika państwowego
Jeśli historyk zatrudniony w IPN chce opublikować artykuł, musi otrzymać zgodę przełożonego, a także prezesa Instytutu, gdy tylko ma zamiar wydać pracę poza nim, bo jest to w świetle ustawy o IPN interpretowane jako podjęcie dodatkowej aktywności zawodowej. W przypadku tzw. publikacji zwartej, czyli w dużym uproszczeniu książki (to np. monografia), dodatkowo wymagany jest „protokół zlecenia”. Zasadom tym przyglądał się Rzecznik Praw Obywatelskich.
W grudniu zeszłego roku „Rzeczpospolita” opisała przypadek dr. Mariusza Siedziaki, który nie otrzymał zgody na wydanie biografii Mariana Jurczyka (szczecińskiego opozycjonisty) w wydawnictwie Europejskiego Centrum Solidarności. Krótko po premierze książki kierownictwo oddziału IPN w Szczecinie rozwiązało z historykiem umowę (oprotestowali to historycy, a prezes IPN podjął decyzję o przywróceniu go do pracy, choć bezpośredni przełożony zaproponował mu inne niż wcześniej zajmowane stanowisko, na co Siedziako się nie zgodził).
Czytaj więcej
– Wolność badań występuje wyłącznie na poziomie deklaratywnym, w wypowiedziach władz IPN dla medi...
Dlaczego więc Karol Nawrocki wydał książkę poza Instytutem Pamięci Narodowej? – Zaciera się rola polityczna i rola urzędnika państwowego – komentuje w rozmowie z „Rzeczpospolitą” dr Bartosz Machalica, członek Kolegium IPN, który równocześnie zastanawia się nad tym, kto mógł wydać prezesowi zgodę na publikację w zewnętrznym wydawnictwie.