Cezary Grabarczyk nie przeszedł egzaminu ani teoretycznego, ani praktycznego w postępowaniu o wydanie pozwolenia na broń, które uzyskał w 2012 r. w Wydziale Postępowań Administracyjnych Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Minister sprawiedliwości rządu PO–PSL, z zawodu adwokat, dziś poseł Platformy i wiceszef klubu, usłyszał w poniedziałek zarzuty poświadczenia nieprawdy w dokumentach z egzaminów. Nie przyznał się do winy i odmówił wyjaśnień. – Grozi mu do 10 lat – mówi Waldemar Łubniewski, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Katowicach, która w ubiegłym roku podjęła umorzone wcześniej śledztwo prowadzone przez prokuraturę w Ostrowie Wielkopolskim.
Ostrowskie śledztwo rozpoczęło się od niewielkiej łapówki dla patrolu drogówki w Łodzi. Korupcją zajęło się Biuro Spraw Wewnętrznych KGP, które policjantom z Komendy Wojewódzkiej w Łodzi założyło podsłuchy. Z nagrań wiadomo, że w wydziale można było „załatwić" pozwolenie na broń lub licencję detektywa. Sprawdzono więc wszystkie pozwolenia z pierwszej połowy 2012 r. – tak śledczy wpadli na trop Grabarczyka i innego ówczesnego posła – Dariusza S. z PiS.
Cezary Grabarczyk wystąpił o pozwolenie na broń w marcu 2012 r. Prokuratura w Ostrowie ustaliła, że zdał część teoretyczną, co do praktycznej były wątpliwości. Gdy sprawę ujawniły media, Grabarczyk – wtedy minister sprawiedliwości – podał się do dymisji. Jednak on i S. ze sprawy wyszli obronną ręką – śledczy z Ostrowa uznali, że posłowie nie wiedzieli, że łamią prawo, i sprawę umorzyli. O nadużycie uprawnień oskarżyli tylko czterech policjantów z wydziału ds. pozwoleń.
Po zmianie rządu i analizie akt umorzone śledztwo zostało wznowione w Prokuraturze Regionalnej w Katowicach. Jej ustalenia są zupełnie inne – śląscy prokuratorzy zebrali dowody na to, że posłowie nie przeszli żadnego egzaminu w sprawie pozwolenia na broń, a składając podpisy pod dokumentacją, poświadczyli nieprawdę. Chodzi o protokół z egzaminu, listę wyników strzelań oraz kartę egzaminacyjną z teoretycznej i praktycznej części egzaminu. Teoretyczny egzamin obejmuje dziesięć pytań (na wszystkie trzeba odpowiedzieć), potem można zdawać test ze strzelania. Poświadczenie nieprawdy polegało na potwierdzeniu w dokumentach odbycia i przebiegu egzaminu, który faktycznie nie został przeprowadzony – uważa Prokuratura Krajowa. Posła obciążają m.in. zeznania osób, które feralnego dnia (19 marca 2012 r.) przechodziły egzaminy na policji. Żadna nie przypomina sobie, by uczestniczył w nich poseł PO.