Nie umilkły jeszcze echa propozycji dotyczących wprowadzenia podatku na utrzymanie meczetów, a niemieckie MSW ma już gotowy kolejny projekt. Chodzi o wprowadzenie obowiązku znajomości języka niemieckiego dla działających w Niemczech imamów. Ma to ułatwić integrację społeczności muzułmańskiej w Niemczech.
Problem w tym, że gminy muzułmańskie są w większości biedne i korzystanie z bezpośrednich dotacji finansowych z krajów muzułmańskich, jak Arabia Saudyjska czy Turcja, ułatwia znacznie ich funkcjonowanie.
W dodatku większość mieszkających w Niemczech muzułmanów ma tureckie korzenie, a Ankara czuje się w obowiązku objąć ich szczególną troską. Dlatego turecka państwowa instytucja ds. religii Diyanet wysyła na swój koszt imamów do niemieckich meczetów.
Nie do wszystkich 2,5 tys. muzułmańskich świątyń, lecz podległych DITIB, największej organizacji islamskiej w Niemczech, skupiającej 960 gmin muzułmańskich. Jest tam zatrudnionych obecnie nieco ponad 1000 tureckich imamów. Zdecydowana większość z nich nie zna niemieckiego, ma znikome pojęcie o niemieckiej kulturze, polityce czy warunkach życia. Nikt nie ma złudzeń, że działalność tego rodzaju kaznodziei nie przyczynia się w żadnym stopniu do integracji społeczności muzułmańskiej.
Rząd pragnie zmienić ten stan rzeczy. Zamierza zmusić imamów do nauki niemieckiego. – Same gminy muzułmańskie skarżą się na brak znajomości niemieckiego wśród imamów, co sprawia, że mają oni mniejsze poważanie wśród młodzieży, ale nikt nie wie, jak rozwiązać ten problem – tłumaczy „Rzeczpospolitej" prof. Werner Schiffauer, znawca islamu z Uniwersytetu Viadrina. Imamów w Niemczech brakuje i ci przybywający z Turcji są jednak akceptowani. Równocześnie przybywa muzułmanów, których liczbę ocenia się po ostatniej fali imigracji na 5 mln osób.