W poniedziałek trybunał w Paryżu skazał Nicolasa Sarkozy'ego na trzy lata więzienia, w tym dwa w zawieszeniu, za próbę uzyskania w drodze przekupstwa od sądu informacji w innej sprawie korupcyjnej.

Identyczne wyroki usłyszeli adwokat polityka Thierry Herzog oraz sędzia Gilbert Azibert, któremu Sarkozy obiecywał intratne stanowisko w Monako. Od wyroku przysługuje odwołanie, jednak trójce oskarżonych grożą jeszcze surowsze wyroki: do dziesięciu lat więzienia.

Śledczy trafili na skandal w trakcie badania innej sprawy: oskarżeń o tajne finansowanie przez Muammara Kaddafiego kampanii wyborczej Sarkozy'ego w 2007 r. Podsłuchiwali rozmowy telefoniczne byłego prezydenta i jego adwokata. Polityk starał się dowiedzieć, jakimi informacjami dysponuje sąd w kolejnej aferze korupcyjnej: przyjęcia nielegalnych funduszy na finansowanie kampanii wyborczej z 2012 r. od Liliane Bettencourt, dziedziczki koncernu kosmetycznego L'Oréal.

Sarkozy, który dziś zasiada w radach nadzorczych szeregu francuskich koncernów, jak Accor, już za kilka tygodni stanie przed sądem w sprawie pozostałych oskarżeń. Wyrok oznacza też definitywny koniec kariery politycznej dla przywódcy, który wciąż zachowuje poważne wpływy w kraju. Konserwatywne ugrupowanie Republikanie nie ma wiarygodnego kandydata w wyborach prezydenckich 2022 r. i jeszcze niedawno wskazywano, że mógłby nim być 66-letni Sarkozy. Ten w wywiadzie dla telewizji BFM TV wykluczył jednak taką możliwość.