Przepustka do centrum Europy

Polska najlepiej może wypełnić pustkę, jaką pozostawia w Unii Wielka Brytania. I pomóc przełamać paraliż w Brukseli.

Aktualizacja: 09.02.2020 19:56 Publikacja: 09.02.2020 19:15

Przywódcy Niemiec, Polski, Francji na szczycie NATO w 2017 roku. Prezydent Andrzej Duda lub jego nas

Przywódcy Niemiec, Polski, Francji na szczycie NATO w 2017 roku. Prezydent Andrzej Duda lub jego następca może być razem z kanclerz Angelą Merkel „gościem honorowym” obchodów 14 lipca w Paryża. Odżyłby Trójkąt Weimarski

Foto: CHINE NOUVELLE/SIPA/EAST NEWS

I dlatego Macron zdecydował się na reset z Warszawą.

„El Pais" od lat należy do najbardziej sceptycznych wobec PiS wielkich mediów Europy. A jednak po wizycie francuskiego prezydenta w polskiej stolicy na początku lutego hiszpański dziennik uznał, że oto otwiera się przed Polską nowa rola w postbrexitowej Wspólnocie.

Nasz kraj ma co prawda pięciokrotnie mniejszą gospodarkę od Zjednoczonego Królestwa, nie posiada ani broni jądrowej, ani stałego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, ani światowego centrum finansowego i języka. Ale lepszego kandydata dla przejęcia choć częściowo miejsca Brytyjczyków w dzisiejszej Unii po prostu nie ma. Włochy, które od czterech dekad nie są w stanie przełamać paraliżu gospodarczego, mogą w każdej chwili stanąć w obliczu przedterminowych wyborów, w wyniku których niemal na pewno władzę w Rzymie przejmie niezwykle eurosceptyczna koalicja Ligi, skrajnie prawicowych Braci Włochów i resztek Forza Italia Silvia Berlusconiego.

Reanimacja integracji

W Madrycie od miesiąca rządzi z kolei pierwszy od śmierci Franco rząd koalicyjny, w skład którego wchodzi również niechętny wobec Brukseli, tyle że skrajnie lewicowy, Podemos. Premier Pedro Sanchez nie może też uwolnić się od problemu katalońskiego secesjonizmu: w weekend „La Vanguardia" podała sondaż, który pokazuje, że partie niepodległościowe znów wygrałyby wybory regionalne w prowincji.

– Rząd Sancheza zrywa z tradycyjnym przywiązaniem do Paryża i Berlina i stawia na punktowe sojusze w funkcji interesów Hiszpanii – ujawnia więc brukselski korespondent „El Pais" Bernardo de Miguel.

Miejsce uwolnione przez Hiszpanów gotowa jest zająć Polska.

– To jest szczera inwestycja w dwustronne relacje tak z naszej, jak i z francuskiej strony – powiedziały „Rz" po wizycie Macrona wysokie rangą źródła w polskim rządzie. – Teraz musimy zobaczyć, w jakim stopniu przełoży się ona na konkretne działania – dodają.

Na trzy miesiące przed wyborami prezydenckimi trudno o lepszy sposób na ostateczny powrót Polski na „europejskie salony". Tym bardziej że na płaszczyźnie symbolicznej plany są spektakularne. Andrzej Duda lub jego następca miałby razem z kanclerz Merkel być „gościem honorowym" obchodów 14 lipca w Paryża. W ten sposób, po dziewięciu latach, znów zebrałby się szczyt Trójkąta Weimarskiego.

– To duży gest – można usłyszeć w polskim rządzie.

Miesiąc później, 15 sierpnia, być może do Warszawy przyjedzie Emmanuel Macron, aby wziąć udział w obchodach setnej rocznicy Bitwy Warszawskiej (ostateczne decyzje nie zapadły).

– Francja była wtedy u boku Polski, aby bronić nie tylko polskiej niepodległości, ale w ogóle Europy przed bolszewizmem. Trudno sobie wyobrazić lepszą dla nas rolę – mówi „Rz" Frederic Petit, deputowany Francuzów żyjących na obczyźnie. Wystąpił on już z inicjatywą powołania trójstronnego zgromadzenia parlamentarnego, który wspierałby rozwój współpracy weimarskiej.

Ale nie tylko brexit pcha Francję w ramiona Polski. Wielką w tym rolę mają Niemcy. Od dwóch i pół roku Merkel odrzucała starania Paryża o budowę o wiele bardziej zintegrowanej Unii wokół strefy euro. Niemcy po części obawiały się zbyt wysokich kosztów takiego projektu, a po części nie były w stanie przełamać narastającego kryzysu politycznego nad Szprewą.

Ale równocześnie Berlin od długiego czasu pchał Paryż w kierunku przełamania impasu z Polską i podjęcia z nią współpracy dla dobra Unii.

– Wizyta Macrona oznacza po prostu normalizację stosunków z Warszawą. Polska jest wielkim krajem, który musi odgrywać ważną rolę w Brukseli – powiedział „Rz" źródła w Berlinie.

Z naszych informacji wynika, że Niemcy zachęcały prezydenta Francji do włączenia Polski do francusko-niemieckiego projektu budowy czołgu nowej generacji, jak również odrodzenia współpracy weimarskiej.

Broń jądrowa nie dla Europy

Ale źródła w polskim rządzie podkreślają: polsko-francuska odwilż nie zastępuje oferty, jaką w przemówieniu na Sorbonie przedstawił Niemcom Macron. – To są rzeczy niezależne.

I rzeczywiście chodzi o znacznie mniej ambitny projekt nie tyle pogłębienia Unii, ile przywrócenia jej do życia, przełamania coraz poważniejszej blokady. Granice tej współpracy nakreślił zresztą sam Macron w długo oczekiwanym przemówieniu w Szkole Wojennej, w której nie zdecydował się na objęcie krajów Unii francuskimi gwarancjami atomowymi, a jedynie zaprosił do „dyskusji" w sprawie roli, jaką mogłoby odegrać to uzbrojenie dla zapewnienia ochrony Europy. To sygnał, że nawet z perspektywy Paryża Ameryka pozostanie gwarantem bezpieczeństwa Polski i innych krajów Wspólnoty.

Mimo wszystko Francuzi, a tym bardziej Niemcy, liczą, że wsparcie Polski pozwoli na odblokowanie wielu pozostających od dawna w zawieszeniu kluczowych obszarów integracji. Jednym z nich jest imigracja (Francuzi uznali, że system obowiązkowego podziału uchodźców „jest martwy"), innym unijny budżet (Paryż pogodził się, że pozostanie on rachityczny, na poziomie 1 proc. PKB Wspólnoty) czy ochrona środowiska (Francja wspiera już pomoc finansową dla porzucenia przez Polskę węgla). Ta współpraca nawet się już zaczęła: Niemcy, Francja i Polska, przy wsparciu Włoch, naciskają na poluzowanie przez Brukselę zasad pomocy publicznej.

Z kolei Polska, w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii, wspiera podatek od amerykańskich potentatów internetowych i transakcji finansowych, a także Wspólną Politykę Rolną. To musi się podobać Francuzom. I z pewnością jest dla nich lepsze niż sojusz Niemiec z ultraliberalną Holandią i jej sojuszem nordyckim, tzw. Nową Hanzą.

Bomba praworządności

Nad tym wszystkim jak miecz Damoklesa wisi jednak spór o praworządność. Idąc w ślady Berlina, Macron uznał, że to nie jest sprawa „dwustronna", ale należąca do Unii. To wynik przekonania, że Trybunał Sprawiedliwości UE i bez angażowania się Francji mocno zareaguje na ustawą kagańcową, jaką Andrzej Duda podpisał, gdy prezydent Francji opuszczał Kraków.

Ale sprawa może łatwo wymknąć się spod kontroli, bo luksemburscy sędziowie stają przed niezwykłym wyzwaniem podważenia prawa do orzekania sędziów już zaprzysiężonych przez głowę polskiego państwa. Takiej sytuacji przez przeszło sześć dekad integracji jeszcze nie było.

Łatwo w niej o radykalną decyzję tak Luksemburga, jak i Warszawy. Wtedy zima natychmiast zastąpi wiosnę w relacjach między Polską i Francją.

I dlatego Macron zdecydował się na reset z Warszawą.

„El Pais" od lat należy do najbardziej sceptycznych wobec PiS wielkich mediów Europy. A jednak po wizycie francuskiego prezydenta w polskiej stolicy na początku lutego hiszpański dziennik uznał, że oto otwiera się przed Polską nowa rola w postbrexitowej Wspólnocie.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS pod decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego: Politycy PO na żelaznej miotle fruną do Brukseli
Polityka
Co z Ukraińcami w wieku poborowym, którzy przebywają w Polsce? Stanowisko MON