Niemcy: marzenia o socjalizmie

Niemcom nie podoba się kapitalizm, z czego zamierza skorzystać SPD, licząc na odbicie się od dna.

Publikacja: 22.01.2020 18:37

Dwoje współprzewodniczących Saskia Esken i Norbert Walter-Borjans zaproponowali SPD mocny skręt w le

Dwoje współprzewodniczących Saskia Esken i Norbert Walter-Borjans zaproponowali SPD mocny skręt w lewo

Foto: materiały prasowe, Werner Schuring

– Czerwone skarpety powracają – w taki sposób ostrzegał niedawno swych czytelników konserwatywny „Die Welt" przed partią socjaldemokratyczną (SPD), która od grudnia ubiegłego zmienia się nie do poznania. Wtedy to ponad 400 tys. członków najstarszej niemieckiej partii politycznej wybrało nowe kierownictwo.

Jest to para współprzewodniczących: Saskia Esken, mało do tej pory znana działaczka partyjna, oraz Norbert Walter-Borjans, były minister finansów Nadrenii Północnej-Westfalii. Uwiedli partię mocno lewicowym programem. Dla wielu jest to czysty populizm.

Jak na byłego ministra finansów przystało, Walter-Borjans angażuje się przede wszystkim w sprawy podatkowe i budżetowe. Natomiast Saskia Esken skupia się na krytyce kapitalizmu i widzi już oczyma wyobraźni Niemcy przyszłości, w których panuje „demokratyczny socjalizm". Nie wiadomo do końca, jak taki system miałby wyglądać poza enigmatycznymi zapewnieniami o zachowaniu sprawiedliwości społecznej. – Wolność, solidarność i sprawiedliwość to są nasze wartości – głosi Saskia Esken. Na razie jednak pani Esken proponuje debatę na temat nowego kształtu kapitalizmu.

Marksizm się przeżył

Dość przypomnieć, że licząca 156 lat partia dopiero w 1959 roku zerwała z marksizmem, akceptując niemiecki model kapitalizmu.

Ma on w Niemczech postać społecznej gospodarki rynkowej konsekwentnie rozwijanej w okresie powojennym, co zaowocowało szerokim wachlarzem socjalnych przywilejów. Największym paradoksem jest to, że ograniczył je mocno kilkanaście lat temu nie kto inny jak właśnie socjaldemokratyczny kanclerz Gerhard Schröder, ratując państwo dobrobytu przed bankructwem. Miały na to wpływ miliardy przeznaczone na odbudowę byłej NRD. W tych okolicznościach SPD przesunęła się na scenie politycznej nieco na prawo, tracąc bezpowrotnie poparcie rzesz związkowych. Od czasów Schrödera socjaldemokraci nieustannie tracą.

W tej sytuacji na scenę polityczną wkraczają Saskia Esken i Norbert Walter-Borjanst.

Znienawidzony kapitalizm

Z niedawnego sondażu „Trust Barometer" agencji Edelman wynika, że obywatele RFN kapitalizmu nie kochają. Jedynie 12 proc. jest zdania, że korzystają z obecnego modelu gospodarczego oraz wzrostu PKB. Ponad połowa (55 proc.) Niemców jest przekonanych, że kapitalizm w obecnej postaci przynosi im więcej szkód niż korzyści. W tej sytuacji jedynie 23 proc. patrzy z optymizmem w przyszłość.

To wszystko po ostatnich latach gospodarczej prosperity, minimalnym bezrobociu i stale rosnących płacach. Ale też w sytuacji, gdy rosnące szybko czynsze powodują ogromne zaniepokojenie, zwłaszcza w miastach, gdzie dwie trzecie obywateli wynajmuje mieszkania. SPD proponuje więc zamrożenie stawek na pięć lat w wielu miastach.

Na liście pomysłów na poprawę nastrojów społecznych znajduje się także postulat podwyższenia płacy minimalnej z obecnych 9,35 euro do 12 euro za godzinę.

Nową pozycją w budżecie mają być dochody z opodatkowania fortun, a także przywrócenie zarzuconego dawno temu podatku spadkowego od dziedziczonych firm.

SPD pod nowym kierownictwem prezentuje nowe podejście do polityki podatkowej, podpierając się zasadą sprawiedliwości społecznej.

System podatkowy w Niemczech w zasadzie nie był zmieniany od dziesięciu lat i panuje powszechna zgoda, że wymaga reformy. Budżet kraju ma nadwyżkę już kolejny rok z rzędu, jednak w tym roku coś trzeba począć z 19 mld euro nadspodziewanych wpływów.

Rządząca wspólnie z SPD partia Angeli Merkel, CDU/CSU, nie ma z tym problemu i postuluje wykorzystanie części nadwyżki do obniżenia stawek podatkowych dla firm, co miałoby zwiększyć konkurencyjność niemieckiej gospodarki. Postkomunistyczna Die Linke (Lewica) nie ma nic przeciwko temu i proponuje nawet podniesienie z 56 tys. euro do 70 tys. granicy progu podatkowego dla najlepiej zarabiających. Stanowczy sprzeciw zgłasza jednak SPD. Sekretarz generalny tej partii Lars Klingbeil twierdzi, że nie może być mowy „o obniżeniu stawek podatkowych dla milionerów".

– Można pomyśleć, że po grudniowych wyborach nowi szefowie partii starają się obecnie przelicytować Lewicę – skomentował takie stanowisko konserwatywny „Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Nowa SPD nie ma także problemu z wyznaczeniem niezwykle ambitnych celów, jak chociażby gigantyczny program inwestycyjny państwa na najbliższe dziesięć lat, którego koszt miałby wynieść 500 mld euro. Nie brak i wielu kosztownych pomysłów dotyczących ochrony środowiska. Temu celowi ma służyć także wprowadzenie limitu 130 km na godzinę na autostradach.

Bez ryzyka

Na razie wszystko to nie przynosi SPD zamierzonych korzyści politycznych. Partia nie może się wybić ponad 14 proc. poparcia. W chwili gdy odchodził Gerhard Schröder, SPD zdobyła 34,2 proc. głosów, ustępując CDU/CSU zaledwie jednym punktem procentowym. To wówczas rozpoczęła się era Angeli Merkel i trwa do dzisiaj. Chociaż partia pani kanclerz jest już także mocno poobijana, to może wciąż liczyć na 27 proc. głosów.

W tym czasie Zieloni wybili się na drugą siłę polityczną z obecnym poparciem 23 proc. Gaśnie nieco gwiazda nacjonalistycznej Alternatywy dla Niemiec (AfD) (14 proc.), a postkomuniści z Die Linke mogą liczyć na 9 proc.

Koalicyjny rząd Merkel ma jeszcze przed sobą nieco ponad półtora roku do końca kadencji. Mimo oczekiwań przedterminowego rozpadu koalicji na nic takiego się nie zanosi. – SPD nie chce zerwania koalicji i wcześniejszych wyborów do Bundestagu, obawiając się utraty władzy – przekonuje „Rzeczpospolitą" Jochen Staadt, politolog z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie.

Władzę lub jej część mogłaby SPD utrzymać jedynie w wypadku powstania nowej koalicji rządowej złożonej z SPD, Zielonych i Die Linke. Ryzyko jest jednak ogromne. Nikt nie jest w stanie zagwarantować, że Zieloni nie zdecydowaliby się na sojusz z CDU/CSU. Nie wyklucza tego już nawet bawarska CSU, największy w przeszłości wróg Zielonych.

– Czerwone skarpety powracają – w taki sposób ostrzegał niedawno swych czytelników konserwatywny „Die Welt" przed partią socjaldemokratyczną (SPD), która od grudnia ubiegłego zmienia się nie do poznania. Wtedy to ponad 400 tys. członków najstarszej niemieckiej partii politycznej wybrało nowe kierownictwo.

Jest to para współprzewodniczących: Saskia Esken, mało do tej pory znana działaczka partyjna, oraz Norbert Walter-Borjans, były minister finansów Nadrenii Północnej-Westfalii. Uwiedli partię mocno lewicowym programem. Dla wielu jest to czysty populizm.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Jacek Kucharczyk: Nie spodziewałem się na listach KO Hanny Gronkiewicz-Waltz
Polityka
Po słowach Sikorskiego Kaczyński ostrzega przed utratą przez Polskę suwerenności
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Dyrektor pisała: "Taki sobie wybrałam"
Polityka
Konfederacja o exposé Sikorskiego: Polska polityka zmieniła klęczniki