Wydawać by się mogło, że polsko-białoruskie relacje obecnie są najmniej kolizyjne od lat. Polska dyplomacja już nie potępia „reżimu Aleksandra Łukaszenki" i niespecjalnie zauważa „łamanie praw człowieka na Białorusi". Polski Sejm odmroził relację z białoruskim parlamentem, który niewiele ma wspólnego z parlamentem w państwie demokratycznym.
W ostatnich latach Mińsk odwiedzało wielu wysokiej rangi polityków z Warszawy i każdy z nich poruszał temat nieuznawanego przez białoruskie władze Związku Polaków na Białorusi (ZPB). Wszystko na nic. – Nasza sytuacja jest coraz gorsza. Dziękujemy jedynie za to, że nie siedzimy jeszcze w więzieniach – mówi „Rzeczpospolitej" szefowa ZPB Andżelika Borys. – Nie mogę już więcej milczeć. Władze Białorusi walczą z polskimi dziećmi, nauczycielami i językiem polskim – dodaje.
Pod obserwacją KGB
Działacze ZPB alarmują, że takiej presji ze strony władz nie było już dawno. Od lat organizacja przygotowuje spotkania opłatkowe i noworoczne z Polakami mieszkającymi w różnych regionach Białorusi. Takie spotkania organizowane są również z uczniami białoruskich szkół, którzy uczą się języka polskiego. Śpiewane są piosenki po polsku, recytowane wiersze.
Czytaj także: Gestów w Mińsku nie doceniono. Reżim walczy z polskością
ZPB od lat wciela się w Świętego Mikołaja, rozdając prezenty i zachęcając do nauki języka polskiego. W tym roku białoruskie władze postanowiły się w to zaangażować, na wszelkie sposoby blokując i uniemożliwiając działalność ZPB.