Rosyjska Federalna Służba Wykonania Kar (FSIN) pod względem wielkości ustępuje jedynie amerykańskiemu systemowi penitencjarnemu. Niemal 800 zakładów karnych, kilkaset zakładów pracy przymusowej i gospodarstw rolniczych. Z ubiegłorocznych statystyk wynika, że karę pozbawienia wolności odbywało w Rosji ponad 600 tys. osób.
Ze wszystkich rosyjskich instytucji państwowych FSIN ma jedną z najgorszych reputacji. Nie bez powodu. Poprzedni szef rosyjskiej machiny penitencjarnej Aleksandr Rejmer dwa lata temu sam trafił do łagru. Został oskarżony o korupcję i skazany na osiem lat pozbawienia wolności. Karę odbywa w jednej z kolonii karnych na Syberii, pracuje tam jako bibliotekarz. Ale to nie z powodu korupcji rosyjskie kolonie karne i obozy pracy są często porównywane do tych, które działały w czasach Gułagu, radzieckiego systemu penitencjarnego. Niezależne rosyjskie media często alarmują o torturach i nieludzkim traktowaniu skazanych.
Dyrekcja FSIN postanowiła jednak walczyć o wizerunek. Wiceszef rosyjskiego systemu penitencjarnego Walerij Maksimenko udzielił obszernego wywiadu rosyjskiej agencji Interfax i stwierdził, że problem jest nie w całym systemie, lecz w „poszczególnych pracownikach", których FSIN „szybko się pozbywa". – Nie ma dzisiaj żadnego dziedzictwa Gułagu w naszym systemie. Tamte czasy już dawno minęły. Takie porównania są niestosowne. Co wspólnego z dzisiejszą sytuacją mają ówczesne masowe represje, rozstrzeliwania, niesprawiedliwe wyroki, tortury i wymuszanie zeznań przez pobicie? – mówił Maksimenko.
Rosyjscy obrońcy praw człowieka mówią, że „tamte czasy" w Rosji wcale nie minęły, a porównania obecnego systemu penitencjarnego do Gułagu są jak najbardziej stosowne. – Znam Maksimenkę osobiście. Dobrze wie, jaka jest sytuacja, ale zajmuje stanowisko państwowe i świadomie kłamie. Mogę wymienić co najmniej dziesięć zakładów karnych w Rosji, gdzie ludzi torturują, a nawet mordują – mówi „Rzeczpospolitej" Lew Ponomariow, znany rosyjski obrońca praw człowieka, który dopiero niedawno wyszedł na wolność.
77-letniego Ponomariowa skazano na 25 dni aresztu na początku grudnia za wpis na Facebooku, w którym miał „nawoływać do nielegalnego protestu". Mimo apeli i próśb nie został wypuszczony, by uczestniczyć w pogrzebie swojej przyjaciółki Ludmiły Aleksiejewej, słynnej dysydentki i obrończyni praw człowieka.